Uciążliwy fetor od kilku dni dokucza mieszkańcom znacznej części Lublina. Powodem może być awaria kanalizacji. MPWiK mówi, że rozwiązał problem. Ale fetor czuć nadal.
– Nie da się wysiedzieć przy otwartym oknie – skarżył się nam Czytelnik z Czechowa. Podobne sygnały napłynęły także z Czubów i Wieniawy. – W sobotę około południa co najmniej przez godzinę czułem w mieszkaniu intensywny zapach przypominający odór obornika. Wyszedłem na zewnątrz i było jeszcze gorzej. Co to może być? – zastanawia się pan Krzysztof, mieszkający na Rogatce Warszawskiej.
– Tak, mieliśmy dużo takich zgłoszeń. Część mogła mieć związek z awarią sieci kanalizacyjnej przy ul. Romera – informuje Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
– Jedyne, co mogło wywołać takie efekty to zdarzenie z 22 sierpnia – mówi dyspozytor pogotowia Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. – Tego dnia przy ul. Romera 24 mieliśmy zatkanie kanału sanitarnego i tylko to ewentualnie mogło być przyczyną fetoru. Niestety, ludzie wrzucają często do kanalizacji rzeczy, których nie powinni wrzucać. Tak było i w tym przypadku.
Dlaczego po usunięciu awarii przykra woń nadal jest wyczuwalna? – Być może ma to związek z drugim zgłoszeniem, z rejonu ul. Budowlanej. Będziemy je sprawdzać – zapowiada Piątkowski. W tym rejonie działa sortownia śmieci, która podobnie jak inne, była niedawno kontrolowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
– Nie stwierdzaliśmy nieprawidłowości – mówi Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora WIOŚ. Przyznaje jednocześnie, że skąd by brzydkie zapachy nie pochodziły, to ciężko byłoby je badać. – Nie ma norm bezpośrednio regulujących kwestię woni powietrza – podkreśla Iwaniuk.
I dodaje: – W okresie po żniwach rolnicy często wykorzystują na polach gnojowicę lub gnojówkę, ale to mogłoby mieć tylko zasięg lokalny, w niedużej odległości od pól.