

Wpłaciłem 1150 zł, a po wielu miesiącach odzyskałem 200 zł - zeznał w czwartek przed sądem student, pokrzywdzony przez Daniela B. Mężczyzna odpowiada za wyłudzenia przy organizowaniu wyjazdów wakacyjnych. Miał zdefraudować ponad 85 tys. zł

- Staliśmy tam sześć godzin, bo podobno przelew jeszcze nie doszedł - wyjaśniał w sądzie student, uczestnik pechowego wyjazdu. - Daniel B. zdecydował wreszcie, że wracamy do Lublina. Wcześniej zebrał od nas po 15 euro w ramach kaucji na hotel.
Studenci wymogli na Danielu B., by podpisał oświadczenia, w których zobowiąże się do zwrotu wszystkich pieniędzy w ciągu miesiąca. - Po dziesiątkach telefonów odzyskałem 200 zł - skwitował student.
Według śledczych, organizując wyjazd do Grecji Daniel B. zdefraudował 71 tys. Mężczyzna organizował również wyjazd do Bułgarii. Przy tej okazji miał wyłudzić kolejne 15,7 tys. zł. W sprawie poszkodowanych jest ponad 70 osób.
Proces Daniela B. rozpoczął się w czwartek w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Odczytano więc jego zeznania z prokuratury. Przyznał wówczas, że brał pieniądze od klientów. Nie chciał jednak nikogo oszukać. W przypadku wyjazdu do Grecji miał dopłacić za transport. Przelał pieniądze żonie, która miała uregulować niezbędne rachunki. Był sierpień 2013 r., między małżonkami nie układało się najlepiej.
- W lipcu żona mnie zdradziła, przyłapałem ją z kochankiem - wyjaśniał śledczym Daniel B. - Potem flirtowała z kolegą z pracy. Wtedy w autokarze żona przyznała, że nie ma pieniędzy, które jej przekazałem. Postanowiłem, że autokar wraca do Lublina.
Zdaniem Daniela B. wyjazd do Bułgarii - obóz adaptacyjny studentów KUL nie doszedł do skutku, bo zgłosiło się zbyt mało chętnych. Kilkanaście osób miało wpłacić po 950 zł. Pieniędzy nie odzyskali.
Z zeznań mężczyzny wynika, że małżonka go okradła. Niespełna dwa miesiące po pechowym wyjeździe miała wyrzucić go z domu. Przedsiębiorca zapewniał śledczych, że nie wie, co stało się z pieniędzmi. Przekonywał również, że spłacił część wierzycieli.