Internowani w stanie wojennym mają czas do wtorku na zgłoszenie roszczeń o odszkodowanie.
Poprzednio państwo polskie płaciło za represje stalinowskie. Pieniądze dostawali uwięzieni za walkę z komunistycznym aparatem do 1956 roku. W połowie listopada ub. roku weszły w życie nowe przepisy, na mocy których sąd może przyznać odszkodowania za uwięzienie związane z działalnością opozycyjną prowadzoną aż do 1989 roku.
W najlepszej sytuacji znajdują się internowani. Decyzje o zamknięciu ich w ośrodkach odosobnienia są nieważne z mocy prawa. Mogą więc od razu występować o odszkodowanie i zadośćuczynienie. Sąd może im zasądzić co najwyżej po 25 tys. zł.
Do tej pory w Lublinie zapadło dziewięć wyroków. Dwóch internowanych dostało po 25 tys. zł, jeden 15 tys. zł, pozostali po kilka tysięcy złotych. - Sądy brały pod uwagę, jakie dochody stracili internowani, czy po zwolnieniu mogli wrócić do pracy, jak byli traktowani w ośrodkach odosobnienia, w jakich warunkach ich przetrzymywano - mówi Barbara du Chateau, rzecznik SO w Lublinie.
9 tys. złotych dostał ostatnio m.in. Julian D., który w latach 80. organizował Solidarność w lubelskiej FSC. To więcej niż się domagał, bo złożył wniosek o zasądzenie tylko 6 tys. zł.
Według szacunków lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, 13 grudnia 1981 r. władze PRL internowały na Lubelszczyźnie ponad 350 osób. Trafili do ośrodków odosobnienia m.in. we Włodawie, Zamościu, Krasnymstawie. Zwolniono ich po trzech miesiącach. Wielu z nich nie mieszka już na Lubelszczyźnie, a wnioski o odszkodowania mogą składać do najbliższych sądów okręgowych.