Wczoraj Wrotka z komina elektrociepłowni zniosła piąte jajko. Dzięki kamerom zainstalowanym w gnieździe można śledzić losy lubelskiej pary sokołów wędrownych. W Polsce te ptaki są objęte ochroną gatunkową ścisłą
- Oczekiwaliśmy, że będzie pięć jajek. Pięć piskląt było w pierwszym i drugim roku lęgowym. Teraz trzymamy kciuki, żeby też się wykluło pięć. Nie musi tak być, bo nie wiemy czy wszystkie są zalężone – mówi Anna Aftyka, ornitolog z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. I dodaje, że teraz 32 dni oczekiwania, bo tyle trwa u sokołów okres inkubacji czyli wysiadywania.
Lubelska para sokołów wędrownych to Łupek i Wrotka. Mają gniazdo 120 metrów nad ziemią na Wrotkowie. On wykluł się w 2013 roku w Płocku na kominie ORLEN-u, a rok młodsza samica pochodzi z komina elektrociepłowni we Włocławku.
Od kwietnia zeszłego roku można sokolą rodzinę oglądać, dzięki trzem kamerom zainstalowanym przez Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”. Członkowie „Sokoła” to sokolnicy, myśliwi, leśnicy i ornitolodzy zajmujący się ochroną zagrożonych gatunków w całej Polsce.
8 marca Wrotka zniosła pierwsze jajko, 10,drugie, 12 i 14 kolejne. Wczoraj piąte. Ornitolodzy mówią, że to duże zniesienie.
W Lublinie sokole gniazdo jest od 2016 roku. W 2018 roku był pierwszy lęg. Od razu budzący sensację wśród ornitologów. Zwykle samica znosi 2-4 jaja. W gnieździe na Wrotkowie było jaj sześć.
W naszym regionie jeszcze w Puławach na kominie na terenie Azotów żyje para sokołów ale tam nie ma kamer. Jak informują ornitolodzy, którzy weszli na komin, by posprzątać gniazdo i przygotować je na nowy sezon, samica była wystraszona ich obecnością. Z czego wnioskują, że była zainteresowana lęgiem. Ale nie wiadomo, czy zniosła jajka i ile.