Nie zetknęliśmy się z TW „Beata”. Z tego, co wiemy, Zyta Gilowska nie była tajnym współpracownikiem – zgodnie zeznali wczoraj trzej byli esbecy z Lublina. Ale jednocześnie stwierdzili, że rejestrowanie fikcyjnych źródeł informacji nie miało miejsca lub było sporadyczne.
– Jestem przekonany, że Gilowska nie była agentką. Niemożliwe, by Wieczorek mógł pozyskać ją do współpracy. Nie można być na niższym poziomie intelektualnym od swojego kontaktu – stwierdził Zygmunt Lebioda, były oficer SB i kierownik sekcji lubelskiego kontrwywiadu.
– Wieczorek nigdy nie informował mnie o fikcyjnej rejestracji Gilowskiej jako agentki TW „Beata”. Jeśli źródło nie ma świadomości, że udziela informacji SB, to nie jest źródłem informacji – powiedział były naczelnik wydziału kontrwywiadu w lubelskiej SB Janusz Gembala.
Trzeci z esbeków odniósł się w sądzie do kwestii robienia z kogoś agenta bez jego wiedzy i zgody. – Nigdy w czasie pracy w SB nie spotkałem się z fikcyjną rejestracją – mówił były oficer SB z Lublina Marian Rapa.
Gilowska komentowała krótko: Z satysfakcją stwierdzam, że świadkowie mówią prawdę.
Końcowe mowy w procesie odbędą się prawdopodobnie 23 sierpnia.
Sensacyjne informacje na marginesie przesłuchania ujawnił szef kontrwywiadu w lubelskiej SB Janusz Gembala: Mieliśmy „pod opieką” kilkunastu członków arabskiej organizacji terrorystycznej „Czarny Wrzesień” po jej zamachu na izraelskich sportowców podczas olimpiady w Monachium w 1972 roku – stwierdził pytany przez sąd o zakres zainteresowań kontrwywiadu SB w Lublinie. Szczegółów nie zdradził. (rp)