Nowe windy, równe chodniki, bloki bez azbestu, bezpieczne place zabaw... Pieniędzy na to wszystko władze czterech lubelskich spółdzielni mieszkaniowych chcą szukać w Unii Europejskiej. Potrzebują jeszcze zgody Rady Miasta.
Szeregi zwarli szefowie czterech spółdzielni: "Kolejarza”, "Motoru”, "Czechowa” i LSM. Każdy z nich wypisał te potrzeby, które uda się zaspokoić dzięki unijnym funduszom. Lista jest długa. Władze "Czechowa” chcą wymienić w wieżowcach 260 wind, na co potrzeba łącznie 26 milionów zł. 13 mln wymaga uzupełnienie docieplenia bloków i zdjęcie azbestowych elewacji, a na odnowienie jezdni i chodników trzeba by znaleźć aż 11 milionów zł.
W propozycjach "Kolejarza” znalazła się m.in. warta pół miliona złotych kładka dla pieszych nad ul. Krańcową oraz tłumiące hałas ekrany wzdłuż tej arterii. Unijne pieniądze przydadzą się też na przebudowę placów zabaw. - Zaprowadziłby pan swoje dziecko na plac pokryty asfaltem? Latem aż parzy, a jak się dzieciak przewróci, to o tragedię łatwo - skarży się pani Ewa, mieszkanka ul. Okrzei. Stojące tam stare metalowe drabinki nie spełniają norm bezpieczeństwa.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, znajdą się też fundusze na remont targowiska przy ul. Wileńskiej wraz z kompleksem pawilonów handlowych. - To stare budynki. Trzeba je ocieplić, wymienić instalacje - przyznaje prezes Gąbka. - Gdyby jeszcze zadaszenie zrobili. I zamontowali nowe stoły - wzdycha sprzedawczyni znad skrzynki pomidorów. LSM szuka też funduszy na remont 1320 balkonów. Z kolei władze "Motoru” chcą zorganizować targowisko w os. Niepodległości oraz docieplić część bloków. Spółdzielcy chcą też przyłączyć osiedla do miejskiej sieci ulicznych kamer.
Projekt uchwały dopisującej cztery spółdzielnie do miejskiego programu rewitalizacji leży już w Ratuszu. Głosowanie odbędzie się na sesji Rady Miasta, 29 czerwca. - Jeśli rzecz będzie ciekawa, będziemy ją popierać - deklaruje Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina.