W Kościele Powizytkowskim można już oglądać bezcenne malowidła ufundowane przez króla Kazimierza Jagiellończyka
Wchodzimy na chór. Michał Stołecki prowadzi nas za organy i pokazuje na łuk gotyckiego sklepienia. Pod nim cegła i fresk. Widać drzewa, mury obronne, wieże i strzeliste dachy. Niezwykły portret miasta wymalowany przez średniowiecznego mistrza.
Co przedstawiają freski? Są dwie interpretacje. Jedna mówi, że to triumfalny wjazd do Lublina rycerzy pod wodzą króla Kazimierza Jagiellończyka. Druga, że to pokłon Trzech Króli. - Jedno jest pewne. To, obok fresków w kaplicy zamkowej, najcenniejsze malowidła w Lublinie. Prawdziwy skarb - mówi Zygmunt Nasalski, dyrektor Muzeum Lubelskiego.
Nie wiemy kto ozdobił gotycką świątynię bezcennym freskami. - Najprawdopodobniej jakiś anonimowy artysta z kręgu warsztatu małopolskiego. Na zlecenie Kazimierza Jagiellończyka, syna Jagiełły - twierdzi Stołecki, który badał, konserwował i odkrył obecne freski w ramach pracy magisterskiej pisanej pod kierunkiem prof. Kosakowskiego na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Zdaniem niektórych fachowców, artysta musiał mieszkać w Lublinie. Zachwycony miastem, "przemycił” go do scen przedstawionych na freskach.
Ale to jeszcze nie koniec sensacyjnego odkrycia. Stołecki zrobił następne odkrywki na chórze. Znalazł tam kolejne malowidła.
- Freski tak zaintrygowały krakowskich konserwatorów, że przygotowują projekt ich rewaloryzacji. Mamy poparcie naszego konserwatora. Chcemy w tym roku złożyć wniosek na fundusze unijne. Odkryć resztę fresków i udostępnić je zwiedzającym. W gotyckiej wieży powstanie muzeum sztuki - mówi ks. Franciszek Przytuła, rektor Kościoła Powizytkowskiego.
Znajdujące się na chórze gotyckie freski już można podziwiać - mówi Michał Stołecki, który je odkrył i dokładnie je zabezpieczył