Mamo, mamo, nie mogę teraz rozmawiać, bo czekam na Igę Świątek – mówiła podekscytowana pracownica pionu administracyjnego Politechniki Lubelskiej do telefonu, czekając wraz z koleżankami na pojawienia się gwiazdy nr 1 kobiecego tenisa.
Iga przyjechała do Lublina niejako z zaskoczenia, bo jeszcze w sobotę świętowała triumf w jednym z czterech najbardziej prestiżowych turniejów na świecie – Roland Garros w Paryżu. Sztuka ta udała się jej już po raz drugi w karierze (pierwszy raz w 2020), a nieprzerwane pasmo zwycięstw w tym roku trwa już od 35 meczów i 6 turniejów, co w kobiecym tenisie nie udało się jeszcze żadnej zawodniczce. I pewnie długo nie uda, dlatego teraz o Idze piszę się per 1ga i w tej graficznej zabawie jej imieniem akurat nie ma grama mączki przesady.
Ale zanim 21-latka pojawiła się na murawie boiska Politechniki Lubelskiej przy Nadbystrzyckiej w Lublinie, jej fani musieli trochę poczekać, choć niektórzy, nie zdając sobie z tego sprawy, mieli już z nią kontakt. – Co ty gadasz, ja się z nią witałam, to była Iga Świątek?! – nie mogła uwierzyć pracownica PL, gdy koleżanki z pracy uświadomiły ją, że właśnie czekają na Rakietę nr 1.
Z wypiekami na twarzy
Bo Iga przyszła po „cywilnemu”, w długich spodniach i żakiecie, bez czapki z daszkiem, którą – zgodnie ze sponsorskimi wymaganiami – nosi podczas turniejów. A jej obecność w Lublinie to jeden z elementów współpracy z jej głównym sponsorem – spółką PZU, która promuje program rozruszania uczniów po nauce zdalnej, a Iga występuje tu w roli ambasadorki. – Jego celem jest aktywizacja sportowa dzieci i młodzieży po dwóch trudnych latach pandemicznych – wyjaśnia Beata Kozłowska-Chyła, prezes PZU. – Ma on także wyrównywać szanse dzieci z mniejszych miejscowości i z niepełnosprawnościami. Chcemy, by każdy mógł realizować swoje marzenia.
Dlatego w gronie trójki dzieciaków, które wręczały Idze kwiaty, był 9-letni Kacper z Nowej Dęby w Podkarpackiem, który musi chodzić o kuli. Nie miał dużo czasu na udzielanie wywiadu, bo ważniejsze dla niego niż odpowiadanie na kolejne nasze pytania było haratanie w gałę. – Bardzo się cieszę, że dawałem Idze kwiaty i życzę jej, żeby wygrała kolejne dobre miejsce – zdążył nam powiedzieć. I już go nie było.
Na murawie na Igę czekało kilkaset dzieciaków. Niektóre z wypiekami na twarzy, inne ze ściśniętym w ręce zdjęciem Igi lub piłką tenisową, żeby zdobyć autograf. Zza siatki okalającej boisko spoglądały dziesiątki par oczu, głodnych bezpośredniego spotkania. – Iga, chodź do nas! – nawoływała zza barierki grupa grupka studentów. – Mam selfie – cieszy się z kolei 12-letni Filip z Chełma. – Wszędzie pójdzie: na insta i fejsa – zapowiada, sprawdzając w ekranie komórki, czy zdjęcie dobrze wyszło.
Iga Świątek w Lublinie - wideo
Mimo dwóch tygodni spędzonych podczas turnieju w Paryżu po Idze nie widać zmęczenia. – Mnie już roznosi energia, dwa dni nie trenowałam, a wczoraj zdołałam posprzątać pół domu w godzinę – odpowiada Iga na jedno z pytań dziennikarzy. Przyznaje, że dla niej najlepszym wypoczynkiem będzie teraz czas pędzony w Polsce. – Wyjechałam w połowie kwietnia i wróciłam dwa dni temu. Nie miałam czasu spróbować domowego jedzenia, dlatego będę teraz z tego korzystać. Może pojadę nad jakieś jeziorko koło Warszawy, na łódkę? – snuje wakacyjne plany.
Były też pytania o to, czy zna Lublin (– Tak, studiuje tu moja siostra i byłam tu kilka razy), co czyta i czego słucha (– Trzech Muszkieterów, bo jak byłam w Paryżu, to pomyślałam, że warto sięgnąć po francuską klasykę, a słucham Led Zeppelin – ten sam utwór przed meczami), jak radzi sobie z popularnością (– Zaskakująco dobrze, zawsze zdawałam sobie sprawę, że jak osiągnę sukces w tenisie, to będę musiała zmagać się z takimi sprawami i, szczerze mówiąc, podoba mi się, że ludzie mnie wspierają i kibicują) i jak zachęciła by młodych ludzi, by oderwali się od komórek ( – Warto zacząć od tego, by było to w jakimś fajnym gronie, by umówić się z kolegami, bo rywalizacja sprawia, że bardziej się chce).
A po konferencji prasowej 1ga szybko przebrała się z cywilnych ciuchów w te tenisowe, bo na murawie czekały już na nią głodne wrażeń i kontaktu z prawdziwą sportową gwiazdą dzieciaki.