Próby wymuszania haraczu za miejsca przy cmentarzach. Sprzedaż niepełnowartościowych zniczy. Handel nielegalnie wyciętą świerczyną. To tylko niektóre pomysły na szybki interes wytropione wczoraj przez naszych reporterów.
Zadzwoniliśmy do firmy Movement Poland, właściciela tego terenu. – To zwykli naciągacze. Nie mają nic wspólnego z naszą firmą. Od trzech lat wydajemy bezpłatne pozwolenia na handel na naszym terenie. W tym roku osobiście podpisałem pięć takich kwitów. Będzie tak do czasu rozpoczęcia budowy centrum hotelowego – zapewnił Tomasz Klimkiewicz, pełnomocnik zarządu firmy.
Wydział Gospodarki Komunalnej UM w Lublinie wydał kilkadziesiąt decyzji na handel w pasie drogowym, czyli na chodniku obok cmentarza. – Pierwsi chętni zgłaszali się już w sierpniu. Opłata za metr kw. za dzień wynosi 40 gr. Straż Miejska sprawdza, czy handlujący mają przy sobie pozwolenia – mówi Elżbieta Adamiak, z-ca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej UM w Lublinie.
Iwona Król handluje przy ul. Lipowej kolejny sezon z rzędu. – Interes słabo idzie. Jeszcze zawaliły się nam foliowe tunele, w których hodowaliśmy kwiaty, więc mamy mało towaru. Za swoje miejsce zapłaciliśmy 100 zł i przynajmniej nie musimy przyjeżdżać w środku nocy. Wystarczy być o godz. 4 rano.
Jacyś ludzie zbierali pieniądze za miejsca na chodniku. – Zapłaciłem im, ale żadnego kwitu nie dostałem, więc i tak przyjeżdżam bardzo wcześnie rano. Zostanę tu też na noc przed 1 listopada. Handluję zniczami, które kupuję w hurtowni za 2,50 zł, a tu sprzedaję po 6 zł – opowiada Ireneusz Kiwałko.
– Słyszeliśmy o takich praktykach – przyznaje Ireneusz Hajczuk, komendant lubelskiej Straży Miejskiej. – Pogoniliśmy już tych ludzi.
Przed największym lubelskim cmentarzem na Majdanku ruch. Teren cały czas kontroluje Straż Miejska. Są też wspólne patrole razem z leśnikami, które szukają nielegalnych gałęzi świerka. – Ciężko jest. Dziś zarobiłem ledwo 600 zł na czysto – oblicza pan Jerzy, handlarz wiązankami i zniczami. – Wykańczają nas ci, co sprzedają kradzione kwiaty i znicze. Konkurencją są też duże hipermarkety.
W Realu znicze sprzedawane są od miesiąca. – Sprzedaliśmy już ok. 70 tys. zniczy – mówi Kinga Jałowiec, dyrektorka hipermarketu. – Od tygodnia mamy również chryzantemy w doniczkach, których sprzedaliśmy już 900 sztuk.
Kamil Kowalik - rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie
Krótkie knoty
(100 g zamiast deklarowanych 110 g), krótszy czas spalania (nie 6 godzin, lecz 4 do 5), pękanie naczyń szklanych lub zapalenie się naczyń z tworzywa sztucznego podczas próby spalania. W jednym z zakładów nie stosowano w ogóle oznaczeń handlowych na części zniczy. Inspektorzy stwierdzili też obniżoną długość knota o 12–23 mm przy deklarowanej długości 25–50 mm.