Od 1 stycznia nie opłaca się krótko chorować. Mniej dostaniemy także za nadgodziny. Ale urlop do czterech dni możemy wziąć bez zgody przełożonego. Takie zmiany wprowadziła nowelizacja kodeksu pracy.
- Zarabiam 1000 zł brutto. Kiedy się przeziębię i dostanę 4 dni chorobowego, to ile mi przepadnie? - zastanawia się sprzedawca z lubelskiego sklepu. Policzyliśmy, że pierwszy dzień zwolnienia będzie go kosztował utratę 21,70 zł.
Czy teraz lekarze pójdą pacjentom na rękę i będą wystawiać takie L-4, aby były w pełni płatne?
- Będę się kierował chorobą pacjenta - mówi lekarz Józef Mróz z NZOZ "Vivamed” w Lublinie. - Przy zatruciu pokarmowym trudno dać więcej niż 3 dni zwolnienia. Przy infekcji górnych dróg oddechowych będę skłonny dać zamiast 6 dni 7. Ludzie muszą wydawać dużo pieniędzy na leki, więc okradanie ich z tych marnych groszy wydaje mi się niemoralne.
- Zabieranie ludziom tych paru groszy przy takich niskich dochodach, jakie mają, to barbarzyństwo - tak dosadnie o nowym przepisie wypowiada się Marian Król, przewodniczący Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność” w Lublinie. - Chorzy pracownicy po prostu będą przychodzić do pracy.
Ale nie wszystkie zmiany są złe. Od 1 stycznia pracownik może wziąć do 4 dni urlopu w dogodnym dla niego terminie, i to bez pytania przełożonego o zgodę. Jest to tzw. krótki urlop na żądanie. Wniosek o urlop należy złożyć najpóźniej w dniu jego rozpoczęcia. - Kiedy nagle coś wypadnie, nie trzeba błagać szefa, by dał dzień wolnego - cieszy się technik ze szpitala przy ul. Staszica w Lublinie.
Ale na razie pracownicy z tej nowości nie korzystają. Żaden z zatrudnionych w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Lublinie nie wziął wczoraj wolnego na żądanie. - Ale wiedzą, że coś takiego im przysługuje - zapewnia Małgorzata Marcinkowska, zastępca kierownika kadr w MPWiK. - Informowaliśmy o tym na zorganizowanych w tym celu zebraniach.
O urlopie wiedzą też pracownicy LSS Społem w Lublinie. - Ale jeszcze nie korzystają - mówi Jolanta Pacek, kierownik kadr. - Jesteśmy gotowi. W komputerze mam owe cztery dni specjalnie oddzielone od pozostałych dni urlopowych.
I kolejna, ale niekorzystna zmiana. Za wszystkie godziny nadliczbowe w dni powszednie oraz robocze niedziele i święta przysługują 50-procentowe dodatki (do tej pory za dwie pierwsze nadgodziny należało się 50 proc., za pozostałe 100 proc). Właściciel jednej z lubelskich drukarni mówi, że pewne oszczędności na tym przepisie poczyni. - Ale więcej wokół niego szumu niż faktycznych finansowych korzyści - ocenia. - Dodatek zależy od stawki zaszeregowania. U nas wynosi średnio 11 zł.