Coraz mniej czasu mają władze miasta na wybór firm, które – według nowych zasad – będą wywozić śmieci od mieszkańców Lublina. Przetarg na taką usługę nie został jeszcze rozpisany, a z każdym dniem rośnie ryzyko, że firmy wywozowe będą mogły narzucić miastu swoje warunki cenowe. Jedno jest pewne – mieszkańców czeka podwyżka.
Z publicznymi przetargami jest trochę tak, jak ze zwykłymi zakupami. Jeśli robimy je z wyprzedzeniem, możemy spokojnie poszukać lepszych cen. Jeżeli brakuje nam czasu, możemy przepłacić. Jak to się ma do przetargów? Jeżeli zamawiający dostaje za drogie oferty, może unieważnić przetarg i ogłosić nowy, licząc na to, że firmy zejdą z cen albo zgłosi się ktoś tańszy. Ale na taką powtórkę trzeba mieć czas.
A tego może zabraknąć na ewentualne powtórki w przypadku miejskiego przetargu na wywóz śmieci od mieszkańców Lublina. Takiego zamówienia wciąż nie udało się ogłosić, mimo że z jego rozstrzygnięciem i zawarciem nowych umów Ratusz musi się uporać dość szybko. Obecnie obowiązujące umowy wygasną z końcem czerwca.
Nowe umowy trzeba zawrzeć nieco wcześniej, aby był jeszcze czas na podstawienie pojemników na śmieci, a będzie to operacja zakrojona na szeroką skalę. O ile teraz wystarczy, że dzielimy odpady na dwa pojemniki (frakcja sucha i odpady zmieszane), to od 1 lipca będziemy musieli osobno wyrzucać szkło, osobno papier, gdzie indziej trafią metale i tworzywa sztuczne, a do innego pojemnika ogryzki i obierki.
– Zakładamy, że czas, jaki pozostał do wygaśnięcia obowiązujących umów, jest wystarczający na przeprowadzenie procedur – stwierdza Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. – Jesteśmy na etapie wewnętrznych uzgodnień dotyczących zapisów przetargowych. Ogłoszenie zamówienia publicznego na usługę odbierania i zagospodarowania odpadów powinno ukazać się do końca stycznia.
To oznacza, że na wszystkie procedury pozostanie pięć miesięcy. Czy w razie zbyt wysokich cen ofertowych będzie jeszcze czas na unieważnienie przetargu (lub jego części), rozpisanie nowego i zawarcie umowy jeszcze przed 30 czerwca? Zapytaliśmy o to wprost. Ale odpowiedź wprost nie wpadła.
Ratusz odpisał nam, że „ze względu na duże zmiany” w sposobie odbioru śmieci „nie jest wstanie przewidzieć, jakie ceny ofertowe zaproponują potencjalni wykonawcy usługi”. Pewne jest to, że w ostatecznym rozrachunku wszystkie koszty spadną na mieszkańców i będą mieć odzwierciedlenie w opłatach za wywóz śmieci.
To, że opłaty wzrosną, jest niemal pewne. Już sam fakt, że potrzeba będzie więcej pojemników, a śmieciarki będą musiały robić więcej kursów przyjeżdżając osobno po papier, a osobno po puszki itp., wymusi zmianę opłat. Ich ostateczną wysokość zatwierdzi Rada Miasta, która będzie głosować nad prezydenckim projektem uchwały w tej sprawie.
Kiedy gotowy będzie projekt? – Z chwilą zaistnienia okoliczności zagrażających poprawnemu funkcjonowaniu systemu i jego bilansowaniu – odpowiada Mazurek-Podleśna. Oznacza to, że najpierw miasto otworzy oferty od wykonawców, a dopiero potem dostosuje opłaty do kosztów wywozu śmieci.