Właścicielka samochodu przegrała sądową batalię z urzędnikami, którzy unieważnili dowód rejestracyjny jej auta, bo poprzedni właściciel przedstawił do rejestracji fikcyjne dokumenty. Sądu nie przekonało to, że kobieta kupiła samochód w dobrej wierze. Jej auto jest prawomocnie bezużyteczne
Ford fiesta miał zaledwie dwa lata, gdy stał się przedmiotem umowy zawartej w kwietniu 2011 r. między sprzedającym go mężczyzną (nazwijmy go panem X), a kupującą samochód kobietą. Pojazd był zarejestrowany w Lublinie, nowa właścicielka zarejestrowała go w swoim powiecie. Niczym grom z jasnego nieba spadło na nią po czterech latach pismo ze starostwa wzywające do zwrotu dowodu rejestracyjnego, tablic i karty pojazdu.
Skąd takie pismo? Jesienią 2012 r. Urząd Miasta Lublin zorientował się, że pan X zarejestrował samochód na podstawie „nieoryginalnych dokumentów” wystawionych przez „fikcyjną osobę”. Urzędnicy uznali wówczas, że fikcyjna umowa nie mogła wywrzeć „skutków prawnych”, dlatego pan X w ogóle nie mógł zarejestrować forda.
W tej sytuacji miejscy urzędnicy „w trybie nadzwyczajnym” uchylili decyzję o zarejestrowaniu samochodu na sprzedającego pojazd mężczyznę. To uruchomiło efekt domina, a na samym końcu znalazła się pechowa właścicielka pojazdu, mimo że kupiła auto w dobrej wierze. Starostwo zażądało od niej zwrotu tablic, bo doszło do wniosku, że nowy właściciel nie może skutecznie zarejestrować pojazdu „bez przedstawienia ważnego dowodu rejestracyjnego wydanego na rzecz poprzedniego właściciela”. A skoro poprzedni dowód był nieważny, to również następny musi stracić ważność.
– Doszło do powstania pewnego łańcucha zdarzeń – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego odwołała się rozgoryczona nabywczyni forda. Wcześniej kobieta zaskarżyła decyzję starosty do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nie przyznało jej racji, zgadzając się z urzędnikami starostwa.
Także lubelski sąd orzekł, że właścicielka forda nie może nim jeździć.
– Nie jest możliwe dokonanie skutecznej rejestracji pojazdu przez nowego właściciela na podstawie dowodu rejestracyjnego, który utracił moc prawną – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Sąd stwierdził, że „skuteczność rejestracji była uzależniona od istnienia prawidłowo wystawionego dowodu rejestracyjnego” na rzecz mężczyzny sprzedającego samochód.
Pechowa właścicielka zaskarżyła wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jej skarga została prawomocnie oddalona. Samochód jest, dowodu nie ma.