Łęczna w Lublinie to smutek i samobój, zero przyszłości – twierdzi prezes PZPN Zbigniew Boniek. – Pracujemy nad poprawą frekwencji – przekonuje prezes Górnika, Artur Kapelko.
Od tego sezonu Górnik Łęczna rozgrywa swoje spotkania na Arenie Lublin. Przeniesienie meczów do stolicy województwa wywołało konflikt z kibicami, ale jednocześnie sprawiło, że klub nie zniknął z piłkarskiej mapy Polski. Choć projekt od początku wzbudzał wiele kontrowersji, na starcie broniły go liczby. Bo frekwencja na trybunach w porównaniu do stadionu w Łęcznej wzrosła, a klub zaczął notować większe zyski z dnia meczowego.
Kolejne porażki i pogorszenie pogody sprawiły jednak, że kibice coraz mniej chętnie decydują się wspierać Górnika na Arenie Lublin. Według oficjalnych statystyk ostatnie trzy spotkania obejrzało odpowiednio: 1896, 1505 i 1401 osób. Na bardzo słabą frekwencję podczas niedzielnego meczu z Piastem Gliwice, zwrócił uwagę nawet prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
– Franek Smuda, Franek Smuda – napisał Zbigniew Boniek po strzeleniu zwycięskiego gola przez Piotra Grzelczaka. A chwilę później dodał: – Ale Łęczna w Lublinie to smutek i samobój, zero przyszłości, szkoda.
Ta wypowiedź odbiła się szerokim echem w środowisku piłkarskim. Co na ten temat mają do powiedzenia w klubie? – Kiedy Zbigniew Boniek został prezesem PZPN, czekało na niego wiele wyzwań i pracy. Górnik Łęczna jest na początku drogi budowania fundamentów klubu ekstraklasowego. Każdego dnia ciężko pracujemy, żeby się rozwijać i iść do przodu – mówi Dziennikowi prezes Górnika Artur Kapelko.
Co ciekawe, wśród widzów, oglądających niedzielne spotkanie, była grupa najbardziej zagorzałych fanów, skonfliktowanych z zarządem klubu. Na meczu zielono-czarnych na Arenie Lublin pojawili się po raz pierwszy w tym sezonie. Wywiesili transparent „Cyrk objazdowy” i okrzykami manifestowali swoje niezadowolenie z powodu przeniesienia meczów do Lublina. Fani w przerwie opuścili stadion, ale transparent wisiał do końca zawodów. Podobnie, jak baner: „Witamy kibiców z Łęcznej”, przygotowany przez klub.
– Szkoda, że nie byli cały mecz, bo przynajmniej było trochę atmosfery. Bardzo żałuję, że poszli – ocenił w swoim stylu szkoleniowiec łęcznian Franciszek Smuda.
Kapelko zapewnia natomiast, że Górnik jest otwarty na dialog. – Brakuje nam bardzo naszych przyjaciół z trybuny B i wierzymy, że pewnego dnia ponownie wesprą drużynę swoim dopingiem – powiedział prezes klubu, który wraz ze swoimi współpracownikami pracuje nad budowaniem frekwencji.
– To proces długofalowy. Jako klub bierzemy aktywny udział w projekcie „Ticketing”, realizowanym przez spółkę Ekstraklasa SA. Mamy swoje cele i plany. Jesteśmy przekonani, że efekty wkrótce wszyscy zobaczymy – zapewnił.
Co dalej z Górnikiem? – Nie wykluczamy powrotu do Łęcznej, ale na ten moment klub na pewno będzie występował do końca sezonu na Arenie Lublin – zakończył Kapelko.
Frekwencja
Jesienią mecze Górnika Łęczna cieszyły się sporym zainteresowaniem mieszkańców Lublina. Na meczu z Legią odnotowano rekord frekwencyjny – na Arenę przyszło 9248 osób, a na spotkaniu z Lechem Poznań było 7078 osób. Dziesięć spotkań Górnika przyciągnęło na lubelski stadion 37 695 widzów, z czego 18 077 pojawiło się na stadionie po raz pierwszy. Średnia frekwencja po 15 kolejkach wynosiła 4287 i była na podobnym poziomie jak przed rokiem.