Sąd uniewinnił ginekologa, oskarżonego o zaniedbania podczas porodu. Dariusz W. zamiast przeprowadzić cesarskie cięcie miał wypychać dziecko. Dziewczynka urodziła się z porażeniem mózgowym.
Wyrok zapadł wczoraj w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. To kolejne rozstrzygnięcie dotyczące sprawy z listopada 2003 r. 21-letnia Marta Ch. trafiła wówczas na trakt porodowy szpitala przy al. Kraśnickiej. Pacjentką zajmował się lekarz dyżurny, ginekolog Dariusz W.
Z akt sprawy wynika, że w drugiej fazie porodu doszło do komplikacji. Główka dziecka utknęła w kanale rodnym. Tętno dziewczynki zaczęło zanikać. Pomimo tego lekarz nie zdecydował o cesarskim cięciu. Forsował za to poród naturalny. Stosował przy tym tzw. zabieg Kristellera, który polega na wypchaniu dziecka.
Zabiegi lekarza nie przyniosły rezultatu. Dopiero po kilku godzinach przeprowadzono cesarskie cięcie. Córka Marty Ch. urodziła się m.in. z niedotlenieniem mózgu. Jego konsekwencją okazało się dziecięce porażenie mózgowe.
Rodzice dziewczynki powiadomili o sprawie prokuraturę. Zarzucali lekarzowi zaniedbania i stworzenie zagrożenia dla życia dziecka. Śledczy uznali, że zarzuty rodziców są uzasadnione. Biegły, który na wniosek prokuratury badał sprawę ustalił, że gdyby wcześniej podjęto decyzję o „cesarce”, komplikacji dałoby się uniknąć. W 2007 r. do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Dariuszowi W. Lekarzowi groziło do 3 lat więzienia i nawet 10-letni zakaz wykonywania zawodu.
Jesienią 2010 r. ginekolog został uznany winnym. Skazano go na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Dariusz W. dostał również trzyletni zakaz wykonywania zawodu. Sąd ustalił, że ginekolog nie może odpowiadać za to, że dziewczynka urodziła się z porażeniem mózgowym. Nie rozstrzygnięto bowiem, że doprowadziły do tego działania lekarza. Jednocześnie sąd uznał, że podczas porodu Dariusz W. dopuścił się zaniedbań. Nie przeprowadził odpowiednich badań, nie kontrolował właściwie stanu dziecka. To naraziło noworodka na niebezpieczeństwo utraty życia.
Zakończony wczoraj proces trwał od 2013 r. Tym razem jednak zakończył się pomyślnie dla lekarza. Sędzia Marta Marczewska uznała, że ginekolog nie naraził życia dziewczynki. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.