Czekając na kolejną edycję Urban Highline Festival można wieczorami przyklejać nos do szyby i podglądać treningi. W budynku na rogu Al. Racławickich i Grottgera w Lublinie ćwiczą highlinerzy.
– Taśma w holu budynku Lubelskiego Centrum Konferencyjnego pojawiła się w czasie tegorocznej edycji Urban Highline Festival. Nie byliśmy pewni pogody, więc żeby ludzie, którzy przyjechali do Lublina na festiwal mieli jakąkolwiek możliwość chodzenia, oprócz taśm między budynkami, szukaliśmy miejsca pod dachem. Szefowie LCK okazali się bardzo otwarci, sami zaproponowali, żebyśmy trenowali u nich poza sezonem. Dla nas to świetne rozwiązanie, bo treningi i pozostanie w formie przez jesień i zimę jest bardzo ważne. I teraz dyrekcja LCK ma świetny, nowoczesny budynek i nas, wariatów – żartuje Wojciech Sieńko, jeden z lubelskich slacklinerów, który od 12 lat organizuje w Lublinie, jedno z najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń w mieście.
Taśma w holu LCK wisi około 20 metrów nad podłogą, biegnie trochę na skos, dzięki czemu, jak wyliczają użytkownicy ma około 20 metrów długości. Treningi odbywają się raz, dwa razy w tygodniu, między godz. 18 a 22.
– Obostrzenia sanitarne sprawiają, że jest koordynator od nas i jedynie cztery osoby ćwiczące. Widać nas z ulicy ale na jednym z treningów była też publiczność w środku, bo panowie z ekipy porządkowej myli podłogę. Akurat koleżanka zrobiła pierwsze w życiu pełne przejście i stała się highlinerką. Panowie dołączyli się do naszych braw. Urzędnicy z LCK już się do nas przyzwyczaili, pracownicy ochrony też. Dwa lata temu, kiedy w czasie festiwalu pierwszy raz taśmy połączyły CSK i LCK chyba wszyscy pracownicy obu instytucji zrobili nam zdjęcia – opowiada highliner, który zapewnia, że treningi w holu są bezpieczne. – Kontaktowaliśmy się z konstruktorem budynku, taśma jest zamocowana na stalowych słupach. Nie tylko słonia ale czołg by tam można powiesić.
Laik natychmiast pyta, dlaczego trzeba trenować 20 metrów nad ziemią, 2 metry, to też trening. Okazuje się, że chodzi bardziej o trenowanie głowy a nie mięśni. Że sukces, to opanowanie lęku przed przestrzenią.
– Dla mnie nie ma różnicy jak wysoko się znajduję. Tak długo chodzę po taśmach, że daje mi to poczucie wolności i bezpieczeństwa, że nikt mi nic złego nie zrobi. Jednych strach przed przestrzenią paraliżuje, innych pcha do przodu. Sukces zaledwie w 10-15 procentach zależy od sprawności fizycznej – tłumaczy Sieńko.