Agent CBA z Lublina odpowie za nakłanianie do składania fałszywych zeznań. Miał namawiać znajomego, by nie wyjawiał śledczym kompromitujących go informacji. Chodziło o interesy z oszustem i pożyczanie pieniędzy na procent
Śledztwo dotyczące kontrowersyjnej działalności Adama M.* prowadzi bialski oddział Prokuratury Okręgowej w Lublinie. W ostatnich dniach agentowi CBA oficjalnie postawiono zarzut dotyczący nakłaniania do złożenia fałszywych zeznań.
– Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Postępowanie w tej sprawie jest już na ukończeniu – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Adam M. musi się liczyć z karą do 3 lat więzienia. Groziły mu jednak znacznie poważniejsze zarzuty dotyczące oszustwa. O działalności agenta pisaliśmy na początku grudnia.
Adam M. prowadził interesy z człowiekiem skazanym niedawno za wyłudzenia. Mężczyzna ten miał oszukać ponad 50 osób na 3,5 mln zł. Stworzył w tym celu rodzaj piramidy finansowej. Agent powierzał mu własne pieniądze. Pożyczał też gotówkę od znajomych. Mieli na tym zarabiać kilka procent miesięcznie.
– Znaliśmy się od lat i całkowicie mu ufałem. W lutym 2012 r. pożyczyłem mu więc pierwsze 70 tys. zł. Wszystko na słowo. Do czerwca wypłacał odsetki zgodnie z planem. Wtedy przyszedł po kolejne 80 tys. przekazałem mu te pieniądze –wspomina interesy z agentem Paweł K., przedsiębiorca z Lublina.
Po paru miesiącach Adam M. miał zaproponować koledze „pożyczkę inwestycyjną” w kwocie 270 tys.
– Zacząłem dopytywać, na czym właściwie polega ten interes – wyjaśnia Paweł K. – Powiedział, że ma takiego kolegę handlowca (mężczyzna skazany za oszustwa – red.). Przyjechał do mnie razem z nim.
Przedsiębiorca dał się przekonać do inwestycji. W sumie powierzył koledze z CBA blisko pół miliona złotych. Później zorientował się, że jego przyjaciel zarabia na samym pośrednictwie ok. 10 proc. miesięcznie. Wypłaty odsetek skończyły się, gdy „handlowiec” trafił pod lupę prokuratury.
Zarówno agent CBA, jak i Paweł K. stracili pieniądze. Przedsiębiorca uznał jednak, że jego kolega ze służb działał wspólnie z „handlowcem”. Zawiadomił o sprawie prokuraturę. Śledczy uznali jednak, że nie można oskarżyć agenta o wyłudzenia. Nie ma bowiem dowodów, że biorąc pieniądze od Pawła K. chciał go oszukać.
Agentowi grożą jednak konsekwencje dyscyplinarne. Adam M. miał więc prosić Pawła K. by zataił pewne fakty przed śledczymi. – Mówił, że jak powiem prawdę o jego interesach z S., to on straci pracę i emeryturę – wspomina Paweł K. Rozmowę zarejestrowała kamera monitoringu w jego firmie. Płyta z nagraniem trafiła do prokuratury.
Niezależnie od sprawy karnej, Adam M. musi się teraz liczyć z konsekwencjami dyscyplinarnymi.
– Funkcjonariusz znajduje się w dyspozycji, sprawa jest wyjaśniana – kwitują przedstawiciele CBA.
Na szczegółowe pytania, dotyczące działalności swojego agenta, nie odpowiadają
* dane zmienione