Maturzyści znów zaskoczeni. Na kilka dni przed pisemną maturą dowiedzieli się, że kalkulatory, które doradzali im kupić nauczyciele, muszą zostawić w domach. Wraz z napojami, kanapkami, maskotkami i długopisami z niebieskim tuszem znalazły się na czarnej maturalnej liście.
Oznacza to, że maturzyści muszą kupić nowe kalkulatory - tylko te czterofunkcyjne. - Moi uczniowie jeszcze nic nie wiedzą - mówi z zakłopotaniem fizyk z I Liceum Ogólnokształcącego im. Staszica w Lublinie. - Jest mi głupio stanąć przed nimi i powiedzieć, że te kalkulatory które doradzałem im kupić, są zabronione przez CKE. Wiem, że niektóre szkoły będą przymykać oko na rodzaj kalkulatora. Może i u nas tak będzie.
Sprawa z kalkulatorami dołączyła do dość długiej listy absurdów maturalnych. Podczas pięciogodzinnego egzaminu pisemnego, który zacznie się już jutro, uczniowie nie będą mogli nic pić, jeść, ani spoglądać na maskotki. Arkusze maturalne będą musieli wypełniać wyłącznie długopisami z czarnymi wkładami. Samodzielne korzystanie z toalet też będzie surowo wzbronione. Abiturienci będą się tam udawać w asyście nauczycieli.
Nową maturą przestraszeni są także nauczyciele. Jutro do szkół przyjdą już przed czwartą nad ranem. Od tej godziny będą siedzieć i czekać na posłańca, który przyniesie arkusze maturalne. O której się pojawi? Tego nikt nie wie. Dokumenty musi dostarczyć do godziny ósmej. - I tak każdego dnia - mówi Anna Suszyna, dyrektor III LO im. Unii Lubelskiej w Lublinie. - Nie pozostaje mi nic innego, jak do gabinetu wstawić łóżko i na czas matur nocować w szkole.
Arleta Kubicka