Na stan alejek w Ogrodzie Saskim skarżą się przechodzący tędy mieszkańcy. – To gigantyczne grzęzawisko – wtóruje im jeden z radnych i pisze skargę do prezydenta. Wymiana nawierzchni na razie nie wchodzi w grę
To nie jest pierwsza skarga na wykonane z mineralnego kruszywa alejki w Ogrodzie Saskim. – Po deszczu idę tylko po kamiennych krawężnikach – mówi pan Wojciech, mieszkaniec Wieniawy.
– Gdybym wtedy szedł alejkami, dotarłbym do pracy w ubłoconych butach – wyjaśnia.
Materiałem przypominającym piasek wyłożona jest m.in. jedna z głównych alejek biegnąca między wolierą pawi a placem z zegarem słonecznym, fontanną i altaną. Taką samą nawierzchnię ma trakt dla pieszych ciągnący się w parku wzdłuż Al. Racławickich.
– Obecny stan alejek nie tylko nie uległ poprawie, lecz zmienił ogrodowe arterie w gigantyczne grzęzawisko utrudniające swobodne przemieszczanie się po nich spacerowiczom – stwierdza miejski radny Marcin Nowak (Wspólny Lublin) w oficjalnym piśmie do prezydenta. Domaga się w nim „natychmiastowych prac remontowo-naprawczych”.
Sprawdziliśmy, jak spaceruje się po tych alejkach. Nie było to tuż po opadach, alejek nie dało się nazwać grzęzawiskiem, ale w niektórych miejscach nie dało się też iść bez patrzenia pod nogi. Na trakcie biegnącym wzdłuż ogrodzenia od strony Al. Racławickich było kilka miejsc, gdzie powierzchnia alejki była rozmiękczona do konsystencji błota, na którym ślizgały się buty.
– Stan nawierzchni został sprawdzony przez pracowników Wydziału Gospodarki Komunalnej – informuje Olga Mazurek z Urzędu Miasta. – Alejki są wykonane z naturalnego kruszywa, które chłonie wodę i po deszczu zachowuje się jak mokry piasek, mimo to na ciągach komunikacyjnych nie ma zastojów wody, powierzchnia jest miękka i plastyczna, ale nie utrudnia to w żaden sposób poruszania się.
Ratusz wyklucza, by nawierzchnia parkowych alejek była wymieniona na kostkę, płytki lub asfalt. Po pierwsze na kruszywo wskazał wojewódzki konserwator zabytków tłumacząc, że przepuszczalna nawierzchnia sprzyja drzewom i bardziej pasuje do historycznych parków niż płyty kojarzące się z miejskimi chodnikami. Po drugie aż do marca 2019 r. Ratusz nie może demontować w Ogrodzie Saskim tego, na co uzyskał unijną dotację. W przeciwnym razie samorząd musiałby oddawać pieniądze.