Przez ponad godzinę ciężarna kobieta po wypadku samochodowym czekała na oddziale ratunkowym, aż zbada ją ginekolog. Po kolejnych dwóch godzinach wykonano cesarskie cięcie. Mały Franek żył tylko dwa dni.
Nasza Czytelniczka trafiła na oddział ratunkowy szpitala przy ul. Staszica w Lublinie pod koniec sierpnia. Zasłabła za kierownicą i uderzyła autem w latarnię. Z miejsca wypadku przywiozła ją karetka.
– Choć Agnieszka była w ósmym miesiącu ciąży, zrobiono jej tylko rentgen głowy – opowiada Marta Kozłowska, która była z poszkodowaną w szpitalu. – Przez ponad godzinę nikt się nie zainteresował stanem jej nienarodzonego dziecka. Nie było żadnej konsultacji z ginekologiem.
Jak relacjonuje kobieta, dopiero po wielokrotnych prośbach przewieziono Agnieszkę na oddział patologii ciąży i wykonano odpowiednie badania. Tam lekarze natychmiast podjęli decyzję o cesarskim cięciu.
– Dziecko urodziło się w bardzo ciężkim stanie, jego serce nie biło. Potrzebna była reanimacja – dodaje pani Marta.
Dwa dni później mały Franciszek zmarł. Winą za śmierć dziecka rodzice obarczają szpital. Ten odpiera zarzuty. Dyrekcja tłumaczy, że pacjentka skarżyła się na ból głowy, a nie na dolegliwości związane z ciążą.
– Lekarz dyżurny po przywiezieniu pacjenta z wypadku natychmiast robi wywiad i przeprowadza badanie fizykalne. Decyduje też o kolejności i czasie wykonania badań i konsultacji specjalistycznych – wyjaśnia Adam Borowicz, dyrektor SPSK 1 w Lublinie.
Dlaczego pacjentka w zaawansowanej ciąży nie trafiła od razu na ginekologię? Lekarze tłumaczą, że badali ją w takiej kolejności, w jakiej skarżyła się na dolegliwości. – Jeśli pacjent zgłasza ból głowy, a jest po wypadku, to najpierw wykonuje się badanie czaszki – wyjaśnia Borowicz. Dodaje też, że wskazaniem do kierowania pacjentki na izbę ginekologiczno-położniczą byłyby zgłaszane przez chorą dolegliwości związane z ciążą lub urazem brzucha. W takim przypadku pacjentka od razu trafiłaby na oddział.
Rodzina nie przyjmuje tego tłumaczenia. – Wpłynęło do nas zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w SPSK 1 – informuje Marek Zych, zastępca szefa prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Zdaniem konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ginekologii i położnictwa, trudno spekulować, co w tym przypadku było przyczyną śmierci dziecka. – Kobietom w ciąży nie zaleca się jazdy samochodem, zwłaszcza w jej zaawansowanym etapie – mówi prof. Jan Oleszczuk. – Zaszkodzić może nawet ostre hamowanie.