Rozmowa z Katarzyną Fus, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie.
• Jak w czasie epidemii wygląda praca lubelskiego MOPR?
– Ta niespodziewana w swoim zasięgu epidemia przeorganizowała nie tylko nasze życie osobiste, ale i urzędnicze. Zmusiła nas do innej organizacji pracy. Jako pomoc społeczna, czyli misja niosąca wsparcie potrzebującym musieliśmy się dostosować do istniejącej sytuacji. Żeby zminimalizować niebezpieczeństwo zakażenia moich pracowników musiałam podjąć szereg drastycznych rozwiązań.
• Czyli?
– Pracownicy socjalni nie chodzą w teren. Wywiady środowiskowe przeprowadzają telefonicznie spisując na kartce jakie wsparcie potrzebne jest konkretnym osobom. Przed wszystkimi naszymi filiami wystawiliśmy specjalnie opisane skrzyneczki, do których nasi podopieczni mogą wrzucać spisane prośby, wnioski, dokumenty. Sprawdzane są one sukcesywnie przez pracowników. Żeby zachować bezpieczeństwo i ułatwić składanie dokumentów przy skrzynkach wyłożyliśmy koperty, zszywacze i płyn dezynfekujący. Uruchomiliśmy też obsługiwaną przez naszych pracowników linię dedykowaną przede wszystkim seniorom i osobom niesamodzielnym, ale też wszystkim potrzebującym wsparcia w tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji kryzysowej.
• Jak ona działa?
– Pod numerami telefonów 81 466-53-30 oraz 882-431-094 czekamy na zgłoszenia. Dzwonić powinni wszyscy potrzebujący, także osoby nie będące dotychczas naszymi beneficjentami. Okazać może się przecież, że ktoś ma dobrą lub wręcz bardzo dobrą sytuację dochodową nie predysponującą do korzystania ze świadczeń opieki społecznej, ale z racji na samotność, czy brak najbliższej rodziny lub stan zdrowia nie jest w stanie wyjść z domu i zrobić sobie zakupów. Mogą to być seniorzy, dla których wirus jest bardzo groźny i po prostu boją się wyjść z domu i zrobić podstawowych zakupów. Przyjmujemy takie zgłoszenia i nasi pracownicy podstawowe zakupy wykonują.
• Podkreśla pani słowo „podstawowe” zakupy dlatego domyślam się, że prośby były różne.
– Mamy telefony, w których ludzie proszą o rzeczy bardzo szczegółowe np. jogurt lub krem do rąk w określonej pojemności i od ściśle określonego producenta. Ktoś chce otrzymać krewetki. Ktoś inny owoce niesezonowe. Takie zakupy wymagają dużego zaangażowania i odwiedzania wielu sklepów. Uczulamy na to, że jesteśmy pomocą społeczną i w pierwszej kolejności musimy zaspokoić najbardziej podstawowe potrzeby bytowe. Wygląda to w ten sposób, że pracownik socjalny bierze pieniądze od osoby zgłaszającej potrzebę wykonania niezbędnych zakupów, robi je w najbliższym sklepie i dostarcza.
• Wiele osób potrzebuje takiej pomocy?
– W miarę możliwości kadrowych staramy się sprostać tym potrzebom, ale nie ukrywam, że jest to coraz cięższe. Dlatego będziemy apelować do mieszkańców potrzebujących wsparcia żeby ograniczyli listę zakupów do najbardziej niezbędnych. Żebym nie absorbowała pracowników do szukania po całym mieście towarów luksusowych. Apelujemy też, by nie wzywać pracowników socjalnych w sytuacji, gdy okazuje się, że w sąsiedniej klatce mieszka jego córka, a na ulicy dalej wnuczka. To taki przykład, ale mieliśmy i takie zgłoszenia.
• A jak reagują w tej sytuacji pracownicy MOPR? Tak zwyczajnie, po ludzku. Boją się pomagać w ten sposób skoro wszyscy słyszymy apele do zostania w domu?
– Sytuacja zagrożenia koronawirusem nie jest komfortowa dla nikogo z nas. Budzi wiele leków i obaw. My też jesteśmy ludźmi, mamy swoje rodziny i boimy się o swoje i ich bezpieczeństwo. Ale jesteśmy też służbą i staramy się stanąć na wysokości zadania. Jestem bardzo dumna ze swoich pracowników, którzy robią w tej chwili, co mogą. Dwoją się i troją. Często podejmują działania, które są ponadetatowe. Taką priorytetową akcją jest szycie maseczek dla służb walczących z epidemią. Wspierają nas w tym zakonnice z dwóch zgromadzeń, ale też radni miejscy i osoby prywatne. W poniedziałek dzięki temu dostarczyli 600 maseczek do Szpitala Wojewódzkiego, Straży Miejskiej i Wojewódzkiej Stacji Pogotowia z ul. Kompozytorów Polskich. Chciałam im bardzo za to serdecznie podziękować.
• Przyłączamy się do podziękowań. Wróćmy jednak do potrzeb. Możemy wyobrazić sobie na razie teoretyczną sytuację, w której dobrze zarabiające do tej pory osoby z dnia na dzień tracą pracę i zostają bez dochodów. Czy mogą szukać u was wsparcia?
– Takich osób będzie przybywało. Ustawa o pomocy społecznej pozwala na objęcie ich pomocą. To przecież szczególny przypadek dotyczący klęski epidemii. Nawet jeśli ktoś straci nagle dochód to od razu może zwrócić się do nas. Jeżeli potrzebuje wsparcia to musimy zrobić wszystko żeby ich wesprzeć. Robimy to oczywiście w granicach prawa opierając się na oświadczeniu rodziny czy osoby, z którego wynika, że w konkretnym miesiącu nie posiada dochodu z racji na…W tym miejscu powinny paść argumenty. Takie osoby obejmiemy ją na pewno pomocą. Na zgłoszenia w takich przypadkach czekamy pod numerami telefonów, które już podałam lub drogą mailową na centrum@mopr.lublin.eu lub kontaktowanie się z konkretnymi filiami.
• Pomagacie też osobom objętym kwarantanną domową.
– W tej chwili mamy 27 takich rodzin, a w nich 43 osoby. Informuje nas o nich codziennie Centrum Zarządzania Kryzysowego przekazując konkretne listy osób. Moi pracownicy sukcesywnie na podstawie rozmów telefonicznych z nimi robią im zakupy, które potem wspólnie ze strażą miejską są dostarczane. Dzieje się to przy zachowaniu szczególnych zasad ostrożności. Na zakupy nie bierzemy pieniędzy. Są one finansowa z budżetu miasta Lublin. Pracownicy nie wchodzą do mieszkań, tylko zostawiają zakupy pod drzwiami. Kontaktu bezpośredniego nie ma.
• Długotrwałe pozostanie w domu rodzi też problemy nie tylko związane z koniecznością zaspokojenia potrzeb żywieniowych.
– Oczywiście dlatego uruchomiliśmy też wsparcie psychologiczne. Najważniejsze dla nas jest przeprowadzenie przez ten kryzys seniorów. Oni najbardziej tego wsparcia potrzebują. Koronawirus stał się wśród nich iskrą zapalną, która powoduje że coraz częściej pojawiają się lęki ksenofobiczne. Z myślą przede wszystkim o nich, ale i o wszystkich potrzebujących uruchomiliśmy całodobowy telefon zaufania funkcjonujący siedem dni w tygodniu. Psycholodzy czekają pod numerem 733-588-900. pomocą służą też psycholodzy pracujący w specjalistycznej poradni dla rodzin. Dyżurują oni od 7.30 do 19.00 pod telefonami.
• Potrzebne są zatem bardzo różne formy pomocy.
– Tak. Ta trudna sytuacja pokazuje też pozytywne zjawiska. Zgłaszają się do nas darczyńcy oferujący bardzo różnorodną pomoc. Ludzie w takich sytuacjach naprawdę umieją się jednoczyć i to jest miód na nasze serce.