O zemście ze strony pracowników Instytutu Historii UMCS pisze w liście do władz uczelni dr hab. Piotr Trafiłowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Sprawa ma związek z nagłośnionym przez niego komentarzem lubelskiego naukowca, dotyczącym strzelania do bydła. Uniwersytet odpowiada, że obie kwestie należy traktować odrębnie
Dr hab. Piotr Trafiłowski jest pracownikiem naukowym Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW. Do 2016 roku pracował w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa na Wydziale Humanistycznym UMCS.
To on dwa tygodnie temu nagłośnił kontrowersyjny komentarz, jaki na Facebooku zamieścił dr hab. Artur Górak z działającego na tym samym wydziale Instytutu Historii. O protestujących przeciwko reformie sądownictwa napisał: „ja bym kazał strzelać do tego bydła”. Przypomnijmy, że tą sprawą zajmuje się rzecznik dyscyplinarny uczelni, który złożył wniosek o ukaranie naukowca.
W piątek Trafiłowski wysłał do władz uczelni list, którego treść przekazał także mediom. – Z przykrością dowiaduję się, że w akcie zemsty za ujawnienie wypowiedzi Pana dra hab. Artura Góraka (…), koledzy Pana doktora z Instytutu Historii UMCS piszą na mnie donosy – pisze naukowiec.
Jak wyjaśnia, chodzi o okoliczności związane z odmową publikacji jego tekstu w wydawanym przez instytut czasopiśmie „Res Historica”. – Szanowni Państwo, czy nie dość już strat wizerunkowych? Czy Państwa koledzy z Instytutu Historycznego nie rozumieją, że za każdym razem, gdy będę zmuszany tłumaczyć, o co chodzi z tymi donosami, będę musiał także opowiadać o tym, jak pracownik naukowy UMCS „kazałby strzelać do bydła”? Rozsyłane przez IH donosy przyniosą więcej szkody Państwu niż mnie, ponieważ ja żadnego wykroczenia nie popełniłem i wobec adresatów tych pism muszę tłumaczyć się nie tyle z własnych uczynków, co z niedojrzałego zachowania kolegów z UMCS – pisze dr hab. Trafiłowski.
Co na to uczelnia? – W sposób nieuprawniony zostały połączone dwie kwestie, które należy traktować odrębnie – mówi Katarzyna Kozielewicz z biura prasowego UMCS i przypomina, że sprawą kontrowersyjnego komentarza zajmuje się rzecznik dyscyplinarny uniwersytetu. – Natomiast bieg sprawy dot. działalności naukowej dr. hab. Piotra Tafiłowskiego rozpoczął się jeszcze w ubiegłym roku kalendarzowym. Sprawa zakończyła się teraz, ponieważ wiązało się to z zamknięciem (pod koniec lipca br.) tomu czasopisma Res Historica, w którym pierwotnie miał się pojawić artykuł doktora.