Za tolerowanie działalności nielegalnego domu pogrzebowego na terenie centrum onkologii ukarano naganą portiera i szeregowego pracownika prosektorium, którego wyrzucono z pracy. Dyrekcji szpitala pogrożono palcem.
Prowadzenie nielegalnego domu pogrzebowego w centrum onkologii umożliwił przedsiębiorcy pomocnik laboratoryjno-sekcyjny zatrudniony w centrum, Ryszard K. Po naszych tekstach został wyrzucony z pracy (miał etat i w centrum, i w Szpitalu Wojskowym). Główny zarzut to udostępnianie prosektorium do przechowywania zmarłych przywiezionych z innych szpitali.
– Klucze do prosektorium dają mi bez problemów – mówił nam wtedy Andrzej K. Pracownicy centrum także nie ukrywali, że go znają. Tylko kierownictwo COZL stanowczo zaprzeczało. – O niczym nie wiedzieliśmy – tłumaczył Jan Kondratowicz-Kucewicz, dyrektor Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
Andrzej K. musiał usunąć swój biznes z prosektorium centrum onkologii. Sprawę bada policja i prokuratura. – Postępowanie wciąż trwa. Ustalmy, czy podczas działania nielegalnego domu pogrzebowego w szpitalu dochodziło do znieważania zwłok – wyjaśnia Agnieszka Pawlak z zespołu prasowego Komendy Miejskiej w Lublinie.
Za wpuszczenie nielegalnego zakładu pogrzebowego do szpitala ukarano, jak dotąd, dwie osoby – pracownika prosektorium i ochroniarza z portierni. – O bezprawnym wydawaniu kluczy przez portiera poinformowaliśmy jego pracodawcę, czyli firmę ochroniarską. Portier dostał naganę i został przeniesiony do innego miejsca pracy – mówi Regina Piętowska, wicedyrektor centrum onkologii.
Po nagłośnieniu sprawy handlu zwłokami Departament Ochrony Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego zażądał od COZL wyjaśnień. – Oficjalne sprawozdanie zostanie przekazane marszałkowi – zapewnia Tomasz Makowski z biura prasowego Urzędu Makowskiego.
• Czy dyrekcja COZL poniosła konsekwencje za działanie nielegalnego domu pogrzebowego? Czy ukarano tylko szeregowych pracowników?
– Mogę powiedzieć tylko tyle że przeprowadziliśmy działania kontrolne – dodaje Janusz Kisielewski, dyrektor departamentu ochrony zdrowia. – A z dyrektorem centrum jeszcze o tym porozmawiam.