Ratusz na razie nie uruchomi „wytrzeźwiałki”. Zablokował to wyrok sądu, który uznał, że nie można opłacać jej działania pieniędzmi na rozwiązywanie problemów alkoholowych, bo punkt dla nietrzeźwych to nie rozwiązanie. Co innego mówią lekarze ze szpitali, gdzie trafiają pijani.
– Są uciążliwi, awanturują się, bardzo często są agresywni – mówi Marta Podgórska, rzecznik szpitala przy Jaczewskiego. Tego jak potrafią wyglądać i pachnieć pijani łatwo można się domyślić. Zdecydowana większość z nich wcale nie wymaga pomocy szpitala. – Najczęściej trafiają do nas z urazami, co jednak nie znaczy, że pomocy nie mógłby im udzielić lekarz w izbie wytrzeźwień.
Mógłby, ale nie może, bo od 2002 r. izby wytrzeźwień nie ma i od tamtej pory nietrzeźwych zwozi się do szpitali. – To problem dla szpitali, dla policji, strażników miejskich – wylicza Jerzy Kuś, dyrektor Wydziału Zdrowia i Pomocy Społecznej w Urzędzie Miasta.
Problemem postanowił zająć się Ratusz i urządzić specjalne miejsce w budynku policyjnej komendy przy ul. Północnej. – Złożyliśmy już wniosek o pozwolenie na budowę – mówi Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów.
Na działalność punktu dla nietrzeźwych miasto zarezerwowało milion złotych. Tyle dostać miał w ramach dotacji Ośrodek Leczenia Uzależnień, który prowadziłby placówkę. A pieniądze miały pochodzić z „funduszu korkowego” czyli opłat, które miasto pobiera od sklepów i barów za wydanie zezwolenia na sprzedaż trunków. Podział tego funduszu opisany jest w uchwalanym przez radnych Gminnym Programie Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na rok 2015. Właśnie tu wpisano wydatek na nową placówkę. To nie spodobało się wojewodzie, który zaskarżył do sądu ten punkt uchwały.
Spór wygrał wojewoda. Sąd przyznał mu rację i wykreślił ten wydatek z miejskiej uchwały uznając, że wspomnianą placówkę da się zaliczyć do izb wytrzeźwień.
– Aczkolwiek działalność takich placówek jest ważna i konieczna, to jednak ich funkcjonowanie nie ma bezpośredniego wpływu na profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych – czytamy w uzasadnieniu wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. – Nie przyczynia się też do zmniejszenia skali szkód społecznych i zdrowotnych związanych ze spożywaniem alkoholu
Zdaniem sądu skoro placówka nie może być uznana za profilaktyczną i rozwiązującą problemy alkoholowe, to nie można jej opłacać z przeznaczonych na ten cel pieniędzy. – Z wyrokami sądu nie dyskutujemy – mówi dyrektor Kuś. – Ale np. Tychy w 100 proc. finansują taką placówkę z opłat za pozwolenia i nie budzi to wątpliwości.
Od wyroku miasto się nie odwoła, bo fundusze „przeterminują się” z końcem roku, a do tego czasu sprawa mogłaby się rozstrzygnąć. – Nie poddajemy się, idziemy dalej, taka placówka na pewno powstanie w tym miejscu. W przyszłym roku – dodaje Kuś. Zapewnia, że w taki, czy inny sposób, pieniądze na ten cel znajdą się w miejskiej kasie.
(kp)