Nowy sołtys Szpicy domaga się przekazania 1,9 tys. złotych pieniędzy sołeckich od swego poprzednika. Proszony o interwencje w rozliczeniu majątku sołectwa wójt, odmawia: to nie są pieniądze publiczne w rozumieniu ustawy.
Były sołtys Mieczysław Kowalczyk pieniędzy nie da, bo ich nie ma. – Środki przekazałem miejscowej jednostce OSP – mówi Mieczysław Kowalczyk. – Strażacy-ochotnicy nie mają samochodu, do pożarów jeżdżą prywatnymi środkami transportu, którymi holują pompę gaśniczą na wozie.
Sołtys R. Zabłotny, podpierając się zapisem w statucie sołectwa uważa, że kontrolę gospodarki finansowej sołectwa sprawuje skarbnik gminy. Skarga sołtysa Szpicy na sesji Rady Gminy podziałała jak uderzenie pięścią w stół, bo natychmiast odezwały się nożyce. Sołtys Puchaczowa też czeka na rozliczenie ze swoim poprzednikiem. W grę wchodzi grubsza suma, 48 tys. złotych, z odszkodowań jakie wypłaciła sołectwu Puchaczów kopalnia Bogdanka za zniszczenie gruntów będących majątkiem wsi.
– To co dostałem, to nie jest pełne rozliczenie. Po dwóch miesiącach nacisków rozmów ponagleń i tym podobnych zabiegów poprzednik przekazał mi przez pośrednictwo skarbnika gminy środki na koncie w banku i dokumentację. Brakuje jednak potwierdzenia rozdysponowanych środków. Są stosowne uchwały Rady Sołeckiej, czyli podstawy prawne, ale nie ma protokołów przyjęcia i przekazania konkretnych kwot – mówi Tomasz Nowicki, sołtys Puchaczowa.
Podkreśla, że z dokumentacji dowiedział się o postanowieniu rady sołeckiej, że przekaże 20 tysięcy dla parafii w Puchaczowie. Z banku pieniądze pobrał ówczesny sołtys, chociaż uchwała mówi, że czek powinny sygnować trzy osoby. Nie ma też kwitu, że ustępujący sołtys przekazał te pieniądze proboszczowi. Wśród zaplanowanych przez radę sołecką zakupów jest chłodnia dla koła gospodyń wiejskich za ok. 10 tys. złotych i wyposażenie siłowni w miejscowym gimnazjum za 20 tys. zł. Nie ma natomiast potwierdzenia fakturami ich realizacji. – Sprawozdanie z działalności finansowej nie było składane, mimo że wynika z obowiązku statutowego. To jest bezprawie. – twierdzi nowy sołtys Puchaczowa.
Wszystkie dokumenty oddałem do gminy. Mój oskarżyciel i jego poplecznicy przegrali wybory na wójta i czepiają się teraz mnie. Żadnych inwestycji nie prowadziłem sam. Wykonywałem wiernie wolę zebrania wiejskiego. Pieniądze szły przelewem z banku, można to wszystko sprawdzić – odpiera zarzuty Stefan Chucz, były sołtys Puchaczowa.
– To nie są pieniądze publiczne w rozumieniu ustawy o finansach publicznych – wójt Puchaczowa Adam Grzesiuk nie poczuwa się do interwencji. – Pieniądze sołectwa podlegają kontroli zebrania wiejskiego. I ono jest władne sołeckie środki rozliczać. Gdyby sołectwo miało założone konto w banku i budżet rady sołectwa byłby włączony w strukturę budżetu gminy, byłyby to pieniądze podlegające kontroli gminy.