Jedna z ostatnich jadłodajni w centrum – Bar Uniwersalny Ludowa dostał wypowiedzenie umowy najmu. Nowi właściciele kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 60 na razie dali placówce czas na funkcjonowanie do końca marca.
Janina Łakoma prowadzi bar od 1965 roku, w 1989 dołączyła do niej A. Kucharska. Zawsze było tu smaczne, domowe, a także tanie jedzenie.
– Kiedyś była specjalna dieta dla chorych na wątrobę, nerki, żołądek – wspomina J. Łakoma. – Ale i dziś mamy zestawy, o których można powiedzieć, że są dietetyczne.
– Zakłady pracy i osoby prywatne wykupują abonamenty po 8 zł – mówi A. Kucharska. – Na przykład pracownicy ZUS płacą za obiad niewiele ponad 4 złote. Zupa u nas kosztuje 2,50 zł, pierogi ruskie 4,70 zł, zupę i danie mięsne można zjeść za ok. 10 – 12 zł. Codziennie obiad je ok. 250 osób.
– Gdzie ja teraz zjem takie tanie i pyszne pierogi – skarży się starsza kobieta. Bartek, student politologii UMCS mówi, że od dwóch lat je tutaj obiady. Na te w restauracji go nie stać. Spotykamy tu naukowców z pobliskiego uniwersytetu i Akademii Medycznej, prawników. Wiemy także – bo widzieliśmy – że tu jedzenie dostają za darmo osoby bardzo biedne, dzieci ze Starego Miasta. Przychodzą również ci, którym pomaga PCK. I nigdy nie odejdą głodni. Wiadomość, że jadłodajni już nie będzie zgnębiła wszystkich – nie ma w tym określeniu przesady.
Likwidacja jadłodajni spowoduje, że 15 osób znajdzie się na zasiłku dla bezrobotnych. Utracą pracę obsługujący bar fachowcy (chłodnie, kotły, konserwacja etc.), pozbawieni zostaną źródła zbytu dostawcy warzyw i produktów spożywczych.
Czy tanie bary w Lublinie powinny być objęte szczególną ochroną miejskich władz? Czekamy na telefony – 534-06-64