Dobrzy ludzie przysłali mi pieniądze – mama Adama nie kryje wzruszenia. – Zapłaciłam za internat i obiady. Kupiłam zimowe ubrania. Teraz już Adam może w cieple i spokoju uczyć się
do matury.
– Trochę się wymarzłem na rowerze, ale teraz to będę miał komfortowe warunki – mówi Adam. – Od razu ostro zabieram się do nauki. Chcę poprawić stopnie. Najważniejsza jest dla mnie matura. Skupię się przede wszystkim na polskim i matematyce.
Chłopak zastanawia się jak będzie w internacie. Ma nadzieję, że „jedynki” są zarezerwowane dla maturzystów.
– Nie wierzyłam, że w naszym życiu coś może zmienić się na lepsze. Serce mnie bolało, kiedy w deszcz czy mróz wsiadał na ten swój rower i pedałował do szkoły – oczy pani Ireny wilgotnieją. – Teraz nie będę się tak martwić. Wyposażyłam go na drogę. Kupiłam kurtkę, ciepłe buty, spodnie, dwie bluzy.
Pani Irena wierzy, że syn zda maturę, chociaż ostatnio nie szło mu najlepiej. Wszystko przez te uciążliwe dojazdy i zmęczenie. Kiedy Adam wracał zmarznięty do domu od razu kładł się do łóżka. Często chorował. W pierwszym semestrze opuścił aż 222 godziny. – Adam na pewno nadrobi materiał i wykorzysta swoją szansę – matce głos się łamie. – Tylko młodsza córka Agnieszka martwi się, kto jej teraz pomoże w matematyce.
Ferie miał pracowite. Czas dzielił między domowe zajęcia i naukę. – Zakuwałem, bo w tym tygodniu próbna matura – wyjaśnia Adam.
I choć rodzina Stelmachów nie wyobraża sobie domu bez Adama, wszyscy wiedzą, że pobyt w internacie to dla niego najlepsze rozwiązanie. Godzą się nawet na to, żeby w soboty i niedziele zostawał w internacie.
– Tam będę miał spokój. I biblioteka na miejscu. Książkę łatwiej od kolegi pożyczyć – mówi Adam. – Nie poddam się. Będę nauczycielem matematyki albo wuefu.