Ze sklepów komputerowym znika legalne oprogramowanie. W Internecie gruchnęła plotka, że lubelska policja robi masowe naloty na prywatne mieszkania i sprawdza, co kto ma w komputerze.
I zaczęło się. Na forach internetowych tylko w ostatnim tygodniu pojawiły się tysiące wpisów. "U nas też chodzą (kontrolerzy - red.). To informacja pewna na sto procent. Byli na Wojska Polskiego - ostrzega internauta z Janowa Lubelskiego. Każdy kolejny głos podgrzewa atmosferę. Internauci piszą, że zacierają ślady, czyszczą dyski, żeby pozbyć się nielegalnego oprogramowania.
Pogłoski o nalotach rozwiewa miejscowa policja. - Przeprowadziliśmy kilka kontroli, ale związane one były z dochodzeniami prowadzonymi w innych częściach kraju, a trop wskazywał na mieszkańców Janowa - wyjaśnia Piotr Sawa z policji w Janowie Lubelskim.
Ale w Lublinie też mówi się o policyjnej akcji. - Odkąd pojawiły się plotki o kontrolach, klientów mamy więcej - mówi Krzysztof Majdański ze sklepu Vico w Lublinie. Potwierdza to także Krzysztof Kusiak z Vobisu.
Sprzedaje się przede wszystkim oprogramowanie. - Głównie system Windows za 300-400 zł - mówi Majdański. A Kusiak dodaje: - Za nieduże pieniądze ludzie mają oryginalny system w komputerze. Pakiet Windows Office kosztuje ponad 700 zł, więc mało kto decyduje się na jego zakup.
- Widać wyraźnie, że część użytkowników komputerów zaczyna się bać - podkreśla Bartosz Kuźma z lubelskiego sklepu Begin 2. - Usłyszeli o policyjnych nalotach na mieszkania w innych częściach Polski i teraz obawiają się, że to samo ich spotka.
- Nielegalnego oprogramowania wykrywamy coraz więcej - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Najczęściej robimy to przy okazji prowadzenia postępowań dotyczących innych przestępstw.
Policja sprawdza oprogramowanie komputera, z którego ktoś słał np. maile z groźbami czy wykorzystywał do ściągania treści pedofilskich. Ostatnio wpadło kilka osób, które zostały namierzone podczas nielegalnego rozprowadzania sygnału płatnych telewizji.