Do szpitala w Lublinie trafiło dwóch rowerzystów. Mają urazy głowy i połamane obojczyki. Jeden zderzył się z samochodem, drugi runął na jezdnię jak długi. Ale w klinikach nie brakuje też ofiar rowerzystów.
- W tym sezonie leżało u nas już kilkunastu rowerzystów. Ale w pamięci utkwiła mi pacjentka sprzed dwóch lat, która ledwo przeżyła zderzenie z cyklistą. Szła chodnikiem. Została uderzona rączką od kierownicy w brzuch. Pękła jej wątroba - mówi dr Krzysztof Michałowski, ordynator oddziału urazów wielonarządowych w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Doktor Michałowski narzeka na cyklistów. - Jeżdżą, jak chcą. Przez rowerzystę jadącego środkiem jezdni robi się kosmiczny korek. A ile kolizji powodują. Im się wydaje, że wszystko mogą. Odszkodowania nie można od nich żądać. Nie mają polis ubezpieczeniowych.
Witold Laskowski z lubelskiej policji przyznaje, że w Polsce nie ma przepisów ani mody na ubezpieczenia rowerowe. - A roczna składka to jedyne 5 zł - mówi. - Kierowcy poszkodowanemu przez rowerzystę przysługuje wypłata z tzw. ubezpieczeniowego funduszu gwarancyjnego. Kierowca może też pozwać rowerzystę do sądu. Rowerzysta poszkodowany przez kierowcę dostaje odszkodowanie z OC kierowcy.
Na rowerzystów na chodnikach psioczą piesi. - Usłyszałam za sobą furkot - opowiada mieszkanka Lublina. - Stanęłam na środku chodnika. Obok przeleciał chłopaczek na rowerze.
- Jeżdżę po chodniku, ponieważ boję się kierowców, nie liczą się z nami - gani kierowców Robert dojeżdżający do pracy na rowerze.
W obronie amatorów dwóch kółek staje dr Jacek Gołacki, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie. - Piesi są nieraz gorsi - uważa. - Leczyłem rowerzystę, któremu na ścieżce rowerowej weszła pod koła matka z dzieckiem.
- Linii oddzielającej pas rowerowy od spacerowego należy przestrzegać - ostrzega Laskowski. - Za nieprzestrzeganie zasad można dostać mandat od 20 do 500 zł.