Oskarżonego Piotra Grzegorczyka wczorajszy wyrok rozbawił. Karą nie przejął się też jego kompan Łukasz Korona.
Do tragedii doszło jesienią 2005 roku. 14-letnia wówczas Klaudia, szkolna koleżanka Niny, dała Koronie i Grzegorczykowi telefon komórkowy. Kiedy zażądała zwrotu komórki, wtedy młodzieńcy postanowili, że zabiją dziewczynę i pozbędą się kłopotu. Zwabili Klaudię do opuszczonego domu na lubelskim Felinie. Grzegorczyk uderzył ją metalową rurką w głowę. Gdy straciła przytomność, oprawcy wrzucili ją do wyschniętej, 8-metrowej studni. Dziewczynka jeszcze się ruszała, więc obrzucili ją cegłami i gruzem. Na koniec przykryli studnię drewnianymi drzwiami. Ranną i wyziębioną nastolatkę odnaleźli policjanci.
Klaudia wróciła do zdrowia. Ślad po tragedii pozostał w jej psychice. Nie mieszka już w Lublinie. – Boi się tu wracać – opowiada jej matka.
Prokurator za usiłowanie zabójstwa domagał się dla obu oprawców kar po 25 lat więzienia. Nie wiadomo, czy odwoła się od wyroku. Rodzice dziewczynki zapowiedzieli, że tego nie zrobią. – Mamy już dosyć, proces trwał ponad rok – mówi jej ojciec. – I tak żadna kara nie umniejszy cierpień, które przeszła córka.
Dariusz Jędryszka