– Policjant na służbie zgwałcił 14-letnią dziewczynkę – uznał sąd. Dorosłej dziś kobiecie przyznał 50 tys. zł zadośćuczynienia. Tak kończy się sprawa mundurowego z tzw. gimbus-patrolu.
Zasądzone 50 tys. zł musiał zapłacić komendant miejski w Lublinie. To konsekwencja wydarzeń z 6 kwietnia 2007 roku. Młody policjant z lubelskiej komendy służył wówczas razem ze strażnikiem miejskim. Obaj tworzyli tzw. gimbus-patrol, który miał strzec bezpieczeństwa w okolicach szkół.
Mundurowi interweniowali, gdy 15-letnia uczennica była w sytuacji intymnej z dorosłym mężczyzną. Później pod pretekstem rozmowy umówili się z nią i jej 14-letnią koleżanką na spotkanie. Przyjechali po nie radiowozem, umundurowani i uzbrojeni.
– Kazali wsiąść dziewczynkom do radiowozu i podstępem polegającym na pretekście przeprowadzenia rozmowy, wywieźli małoletnią wraz z jej koleżanką w okolice poligonu wojskowego, gdzie doszło do gwałtu – czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie, potwierdzającym ustalenia sądu pierwszej instancji.
Policjant przytrzymywał 14-latkę, całował ją i dotykał jej miejsc intymnych. Podobnie wobec starszej z dziewcząt zachowywał się jego kolega z patrolu. Mundurowi odpowiadali później w procesie karnym za zmuszenie nastolatek do tzw. innych czynności seksualnych. Zostali za to prawomocnie skazani. Usłyszeli wyroki więzienia w zawieszeniu. Jednocześnie zawarli ugodę ze swoimi ofiarami, zobowiązując się do zapłacenia im po 10 tys. zł zadośćuczynienia.
W 2012 roku pełnomocnik młodszej z dziewczynek, obecnie studentki, wystąpił do komendanta miejskiego policji o zapłatę dodatkowych 100 tys. zł. Wskazywał na obrażenia fizyczne i psychiczne, jakich doznała jego klientka. Wydarzenia z kwietnia 2006 roku były dla niej traumatyczne. Opowiadając o nich w tamtym czasie „wyła i była cała roztrzęsiona”. Później miała problemy w szkole, popadła w depresję i regularnie się okaleczała. Kryzys trwał lata. Do tej pory kobieta korzysta z pomocy psychologa.
Komendant odmówił wypłaty 100 tys. zł tłumacząc, że w chwili zdarzenia policjant nie wykonywał obowiązków służbowych. Poza tym w sprawie zawarto już ugodę i ustalono kwotę zadośćuczynienia. W ubiegłym roku Sąd Rejonowy Lublin- Zachód uznał, że roszczenia ofiary policjantów są zasadne. Nakazał Komendzie Miejskiej Policji wypłatę 50 tys. zł zadośćuczynienia. Komendant złożył apelację, którą Sąd Okręgowy w całości oddalił. Na argumentach policji nie zostawił suchej nitki. Mundurowy korzystał z oznakowanego radiowozu, był umundurowany, uzbrojony, a do spotkania z nastolatkami doszło w godzinach służby.
– Nie ulega wątpliwości, że funkcjonariusz dopuścił się gwałtu w celu osobistym, ale nastąpiło to w takich warunkach, które uzasadniają przyjęcie, że szkoda została wyrządzona przy wykonywaniu władzy publicznej – orzekł sąd.
Uzasadniając wyrok dodał również, że 10 tys. zł zadośćuczynienia wypłacone przez policjanta nie wyklucza odpowiedzialności Skarbu Państwa. Poza tym zasądzona kwota była niewspółmierna do doznanych przez dziewczynkę krzywd.
– Do gwałtu doszło, gdy miała niespełna 15 lat, a następstwa mają wpływ na jej życie do chwili obecnej. Nie sposób uznać kwoty 10 tys. zł jako adekwatnej – ocenił sąd.
Sąd podniósł również, że podczas uzgadniania ugody nastolatkę reprezentował jej ojciec. W zamian za 10 tys. zł zrzekł się w imieniu dziewczynki dalszych roszczeń. Zdaniem sądu nie miał do tego prawa.