- Byłam, widziałam, dla mnie to było straszne – relacjonuje inicjatorka zbiórki na rzecz rodziny, która straciła wszystko w pożarze mieszkania. Kilka dni temu w wieżowcu na LSM w Lublinie ogień i dym zniszczyły miejsce do życia dwójki dorosłych i trójki dzieci. Strata jest tym dotkliwsza, że zginęli ich czworonożni przyjaciele
W zeszły czwartek wieczorem wybuchł pożar w mieszkaniu przy ul. Wileńskiej 11 w Lublinie. Po pomoc zadzwonili świadkowie zdarzenia.
- Gdy weszliśmy do mieszkania na IX piętrze okazało się, że pożarem objęty jest korytarz i kuchnia. Nikt z ludzi nie ucierpiał, nie było potrzeby ewakuowania lokatorów z innych mieszkań. Po przeszukaniu pomieszczeń znaleziono martwe zwierzęta. Akcja trwała półtorej godziny, wzięło w niej udział pięć zastępów, działało osiemnastu strażaków. Na miejscu było pogotowie ratunkowe, gazowe, energetyczne i policja, która ustala przyczyny pożaru. Wstępnie straty oszacowano na 100 tysięcy złotych – mówi st. kpt. mgr inż. Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Lublinie.
Na portalu pomagam.pl trwa zbiórka zorganizowana przez znajomych poszkodowanej rodziny.
- Dorobek swojego życia stracili nasi cudowni przyjaciele Basia i Dominik z trójką dzieci. Z pożaru nie zdołano nic uratować. Oprócz ogromnych strat materialnych, utraty bezcennych rodzinnych pamiątek, dzieci straciły również czworonożnych przyjaciół. Szacowany koszt remontu 100 000 zł. Pomimo ogromnego zaangażowania przyjaciół i rodziny wiemy, że nie uda się zebrać tak dużej sumy. Naszym marzeniem jest, aby trójka wesołego rodzeństwa mogła rozpocząć nowy rok szkolny we własnym mieszkaniu – czytamy w opisie.
- Dominik jest moim pracownikiem, pracuje od wielu lat w dziale administracyjno-gospodarczym Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Bardzo dobry człowiek, bardzo dobry pracownik, zaangażowany w sprawy innych osób. Bardzo empatyczny, tak samo jak jego żona, bo mam przyjemność znać ich oboje. Mają wspaniałe dzieciaki. Jak Dominik przyszedł następnego dnia rano powiedzieć co się stało, nie było momentu zawahania co zrobić – mówi Katarzyna Adamczyk, która zainicjowała zbiórkę.
– Wszyscy to bardzo przeżyliśmy, nie mówię tylko o naszym zespole ale w ogóle o osobach pracujących w budynku rektoratu w którym jesteśmy i którego Dominik jest kierownikiem.
Jak relacjonuje pani Katarzyna, która była w spalonym mieszkaniu, nic nie nadaje się do użytku, bo to co się nie stopiło, jest tak przesiąknięte dymem, że trzeba wyrzucić.
Pięcioosobowa rodzina (rodzice, 13-letni chłopiec i dwie dziewczynki 10 i 5 lat) na razie znalazła schronienie u bliskich.
- Wdziałam się dziś z nimi, są w lepszej kondycji. Spotkali się, co jest dla nich nieprawdopodobne, z bardzo dużą ilością wsparcia, dobrego słowa. Myślę, że to im pozwoliło i pozwala pozytywnie do tego podejść – dodaje szefowa pana Dominika.
W pomoc zaangażowało się żużlowe środowisko. Przypomnieli, że pan Dominik wygrał licytację organizowaną przez Speedway Euphoria, wówczas stawką była pomoc i zbiórka funduszy na rzecz Niny, dziewczynki która potrzebowała pieniądzy na zagraniczny lek na SMA. Teraz kibice promują internetową zbiórkę na remont spalonego mieszkania. Trwają rozmowy, by na jednym z żużlowych meczów prowadzić kwestę na rzecz rodziny, która straciła cały dobytek.
Zbiórkę można wesprzeć Remont po pożarze