Pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych w lubelskim Ratuszu, który strzelał w kierunku sąsiada z broni gazowej, wrócił do pracy. Tuż po incydencie prezydent Lublina zapowiadał, że odsuwa go od obowiązków do czasu wyjaśnienia sprawy
17 października 2002 r. w Lublinie Tomasz Nowosad, pełnomocnik prezydenta ds. ochrony informacji niejawnych, strzelił z broni gazowej (ma na nią pozwolenie) do sąsiada.
Według Nowosada bronił się on jedynie przed agresywnym mężczyzną. Zaczęło się od sprzeczki o psa sąsiada, który miał go pogryźć. Rozjuszony właściciel miał rzucić się na Nowosada z pięściami. Dariusz Słotwiński przedstawia zupełnie odmienną wersję wydarzeń. Potwierdza, że jego pies szczekał na Nowosada. Ale do strzałów miało dojść po tym, jak zwrócił Nowosadowi uwagę, że urzędnik nie powinien wywozić śmieci na dzikie wysypisko.
Słotwiński z obrażeniami twarzy trafił do szpitala. Po tym, jak gazety opisały zdarzenie, prezydent Andrzej Pruszkowski zapowiedział, że odsuwa Nowosada od wykonywania obowiązków służbowych. - Do czasu wyjaśnienia sprawy przez policję - informował Mirosław Kalinowski, jego ówczesny rzecznik.
Nowosad poszedł na urlop 22 października ub. roku. I przebywał na nim do 28 listopada. Teraz pracuje na dawnym stanowisku, czyli m.in. strzeże tajemnic służbowych.
Dlaczego mimo złożonej deklaracji prezydent nie poczekał na wyjaśnienie sprawy? - W czasie gdy pan Nowosad przebywał na urlopie, urząd nie otrzymał żadnego pisma z prokuratury czy policji w tej sprawie - tłumaczy rzecznik prezydenta, Tomasz Rakowski. - Dlatego nie było podstaw do jego zwolnienia. Poza tym, jego powrót był niezbędny w związku z powołaniem komisji poborowej, co należy do obowiązków pełnomocnika prezydenta.
Prokuratura prowadzi dwa dochodzenia, bo obaj mężczyźni poskarżyli się na siebie. Prokurator Siejczuk liczy, że powinny się one zakończyć do połowy kwietnia.
Prezydent był wczoraj poza Lublinem. Mimo obietnic swojego rzecznika nie zadzwonił do nas, aby ustosunkować się do sprawy.