Powstrzymaniem podwyżek cen prądu zajmie się w piątek Sejm na zwołanym naprędce posiedzeniu. Rosnące ceny zabolały już pracodawców i samorządy, a ostatnio zaskoczyły także szpitale. Razem z prądem może zdrożeć wiele towarów i usług, np. bilety komunikacji miejskiej w Lublinie. Jak rząd chce to powstrzymać?
Nie da się u nas oszczędzać na prądzie – przyznają w lubelskim szpitalu przy ul. Jaczewskiego, który od stycznia ma dotknąć znacząca podwyżka cen energii elektrycznej. Dotyczy to również szpitala klinicznego przy Staszica, dziecięcego przy Chodźki oraz centrum stomatologicznego przy Karmelickiej.
Energię dla tych placówek zamawia Uniwersytet Medyczny razem z prądem na potrzeby uczelni. Jej łączny koszt miał się zamknąć w 8,5 mln zł, ale najtańsza firma zażyczyła sobie 10,8 mln zł. Tyle ma wynieść przyszłoroczny rachunek, a medycy powtarzają, że nie są w stanie ograniczyć kosztów. – Wynika to również z włączenia do użytku nowych urządzeń medycznych – mówi Marta Podgórska, rzeczniczka szpitala przy Jaczewskiego.
W napięciu żyje też załoga kraśnickiej Fabryki Łożysk Tocznych, będącej jednym z większych odbiorców prądu w regionie. Jej rachunki mają radykalnie wzrosnąć od stycznia.
– O 66 procent – przyznaje prezes Grzegorz Jasiński. Jego pracownicy obawiają się, że firma zechce szukać oszczędności wśród załogi. – Staramy się robić wszystko, aby w jak najmniejszym stopniu dotknęło to pracowników – deklaruje Jasiński, chociaż przyznaje: – Być może niektóre operacje, te najbardziej energochłonne, trzeba będzie robić gdzieś taniej, w kooperacji za granicą. Na razie żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
Podwyżkę odczuły też władze Lublina, którym zabrakło pieniędzy na oświetlenie ulic. Dlatego już w październiku Rada Miasta musiała przesuwać na ten cel 1,6 mln zł z innych wydatków. Podwyżki obawiają się też zarządcy komunikacji miejskiej, której znaczną część stanowią w Lublinie zasilane prądem trolejbusy.
– Zakładamy wzrost cen od 40 do 50 proc. – prognozuje Grzegorz Malec, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego, który na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta musiał się zmierzyć z pytaniem, czy konieczna będzie podwyżka cen biletów. – Jest niewykluczona – przyznaje Malec, ale zastrzega, że na razie nie ma takich planów.
Nawet rząd potwierdza, że galopujące ceny prądu mogą wywołać falę innych podwyżek. – Zastosowanie planowanych wzrostów cen dla odbiorców przełożyłoby się skrajnie niekorzystnie na kondycję krajowej gospodarki i mogło stać czynnikiem wzrostowym inflacji – czytamy w uzasadnieniu rządowego pomysłu mającego zahamować wzrost stawek.
– Projekt ustawy zakłada ustabilizowanie ceny sprzedaży energii elektrycznej dla odbiorców końcowych w roku 2019, poprzez obniżenie podatków i opłat dotychczas funkcjonujących w rachunku za energię elektryczną – pisze rząd w uzasadnieniu projektu. – Głównym działaniem jest obniżenie akcyzy na energię elektryczną z 20 zł/MWh do 5 zł/MWh dla wszystkich odbiorców w kraju.
Propozycją rządu już jutro zajmie się Sejm, który zbierze się w tym celu na zwołanym naprędce posiedzeniu dotyczącym wyłącznie prądu. Rząd wyliczył, że zatrzymanie podwyżek uszczupli o około 3,5 mld złotych dochód państwa, które zamierza to sobie zrekompensować sprzedając uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych.
– Wypracowane przez nas rozwiązania oraz zgoda Komisji Europejskiej na sprzedaż uprawnień do emisji dwutlenku węgla pomogą utrzymać poziom cen energii elektrycznej z 2018 r. również w nadchodzącym 2019 roku – ogłosił minister energii, Krzysztof Tchórzewski.
Czekający na decyzję Sejmu prezes kraśnickiej fabryki ostrożnie ocenia skutki proponowanej obniżki akcyzy. – Jeśli ceny za prąd udałoby się obniżyć, to na pewno nie będą to stawki na dotychczasowym poziomie – uważa Jasiński.
Ustawa, którą jutro zajmie się Sejm, miałaby obowiązywać z mocą od 1 stycznia.