W Porcie Lotniczym Lublin doszło do kolejnej awarii urządzenia DVOR należącego do Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Mimo awarii, samoloty lecące z Norwegii i Egiptu wylądowały na naszym lotnisku. Tuż przed godziną 19 awaria została usunięta.
Pracę radiolatarni nadzoruje specjalny system, który analizuje sygnał urządzenia. Jeżeli dojdzie do awarii, latarnia jest wyłączana. DVOR m.in. pokazuje pilotowi, w jakiej odległości samolot znajduje się od pasa na lotnisku. Jak wynika z depeszy Kierownictwa Lotów (NOTAM), awarię wykryto o godzinie 13.13.
Dwa przedpołudniowe lądowania odbyły się bez przeszkód. Na godzinę 16.40 zaplanowano lądowanie airbusa a320 Wizzair z Sandefjord Torp. Kapitan samolotu podjął decyzję o próbie lądowania w Świdniku bez systemu DVOR/DME. Maszyna bez przeszkód wylądowała, a następnie wystartowała z powrotem do Norwegii. O godzinie 17.50 przyleciała do nas maszyna z Mars Alam linii Bingo Airways. Airbus z Egiptu wylądował od strony Łęcznej. - Pilot Bingo Airways stwierdził, że radiolatarnia nie jest dziś niezbędną pomocą przy lądowaniu - tłumaczy Piotr Jankowski.
O 19.15 ma wylądować ostatnia maszyna. Samolot przyleci z Luton.
Jak poinformowały władze lotniska, jeżeli któryś z samolotów nie będzie mógł odlecieć, linie lotnicze podejmą decyzję w sprawie pasażerów. Jeżeli samolot wyląduje na innym lotnisku niż w Świdniku, jego pasażerowie zostaną przetransportowani.
Do podobnej awarii doszło w ubiegłą sobotę. Pracownicy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, do której należy sprzęt naprawili usterkę po niespełna 3.5 godziny. - Przykro nam, że pasażerowie musieli czekać na odlot, ale niestety na pogodę i radiolatarnię, nie mamy żadnego wpływu - dodaje rzecznik Portu.
Wartość przetargu na budowę radiolatarni wraz z infrastrukturą techniczną wyniosła około 2,9 mln. złotych.