Powraca pomysł na patronkę dla skweru przy ul. Kunickiego. Już drugi raz radni PiS kierują pod obrady projekt uchwały w tej sprawie, choć nie mają zgody właściciela terenu, czyli PKP. – Czekamy na pismo – wyjaśnia szef klubu, zaraz potem projekt znika
Przepisy są w tej sprawie bardzo proste. Jeśli plac nie jest własnością miasta, to na jego nazwanie i na samą nazwę musi się zgodzić właściciel terenu. A sam właściciel, choćby bardzo chciał, to sam nie może nadać placowi nazwy, która trafi na mapy. Bo od tego są tylko radni. Sęk w tym, że każda z tych stron ma inny pomysł na niebieską tabliczkę na skwerze urządzonym między wiaduktem a wyjściem spod peronów.
Polskie Koleje Państwowe chciały, by skwer nazywał się „Oaza”, tak jak działające niegdyś w pobliżu kino. To dlatego tę nazwę prezydent wpisał do projektu uchwały, którą radni zajęli się w maju. Wtedy w głosowaniu był remis i skwer „Oazą” się nie stał. Nazwa nie podobała się radnym opozycyjnego klubu PiS, bo „z niczym się nie kojarzyła”. Stwierdzili, że mają lepszą.
Tak na czerwcowe posiedzenie trafił projekt, by skwerowi dać imię Grażyny Chrostowskiej. Tym, którzy patronki nie kojarzą wyjaśniamy, że mowa o dziewczynie zabitej w wieku 21 lat przez Niemców w obozie Ravensbrück, gdzie trafiła za pomoc przy tworzeniu konspiracyjnej gazetki. Mieszkała tuż obok, przy Pochyłej, a pojmana w maju 1941 pisała w niewoli wiersze.
Do głosowania nad patronką nie doszło, bo projekt wycofali sami autorzy. Na nazwę nie mieli zgody kolei, o którą nie prosili. – Pytaliśmy szkołę imienia Grażyny Chrostowskiej, mieli jakieś stanowisko zająć – mówił Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu radnych PiS.
Kilka dni temu przewodniczący złożył oficjalne pismo, by projekt ze skwerem Chrostowskiej poddać pod głosowanie we wrześniu. Ale bez zgody kolei, co też wytknął Ratusz. – Taka zgoda nie została dołączona – przyznał Krzysztof Komorski, zastępca prezydenta.
Pytany, czy ma aprobatę kolei, przewodniczący klubu PiS odpowiedział, że na taką zgodę liczy. – Pismo jeszcze do nas nie wpłynęło, czekamy, mam nadzieję, że przed sesją wpłynie – wyjaśniał we wtorek Pitucha. W środę w oficjalnym wykazie uchwał do rozpatrzenia na wrześniowej sesji, po propozycji PiS nie było już śladu.
Brak zgody właściciela prywatnej działki na nazwanie przechodzącej przez jego teren ulicy był dwa lata temu powodem unieważnienia przez sąd miejskiej uchwały o nadaniu jednej z uliczek imienia Chiary Lubich. Dziś to część ul. Sławinek.