– Takie sytuacje czasem po prostu się zdarzają – mówi o nagłych zmianach przewidywań synoptyków dr Krzysztof Bartoszek z Katedry Hydrologii i Klimatologii UMCS.
Kilka dni temu rozmawiając o pogodzie zapowiadaliśmy, że ten tydzień może rozpocząć od solidnych mrozów. Jeszcze w niedzielę Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej potwierdzał te prognozy, by po kilku godzinach poinformować o spodziewanym ociepleniu i mogących nas czekać szybkich roztopach. Z czego wynika taka nagła zmiana?
- Do prognoz, zwłaszcza średnio- i długoterminowych, wciąż należy podchodzić z ostrożnością. Ktoś może zapytać, po co w ogóle wykonywać tego rodzaju prognozy, skoro nie zawsze się sprawdzają? Otóż w umiarkowanych szerokościach geograficznych nie da się z bardzo wysokim prawdopodobieństwem stwierdzić, jaki będzie występował typ pogody w danym miejscu za kilkanaście dni. Wciąż nie znamy wszystkich procesów zachodzących między atmosferą a powierzchnią ziemi, stąd też wystarczą niewielkie zaburzenia, które powodują zmiany w prognozowanych warunkach pogodowych. W tej chwili modele pogodowe pokazują szybsze zanikanie stabilnego wyżu znad środkowej i północnej Europy, który dotychczas blokował do nas napływ ciepłych mas powietrza znad Atlantyku. Zmiana w prognozach jest dość istotna, choć w naszym regionie to ocieplenie nie będzie aż tak gwałtowne. Do piątku włącznie powinny utrzymywać się ujemne temperatury. W weekend będzie już cieplej, a w przyszłym tygodniu w ciągu dnia możemy spodziewać się temperatur w granicach +5 stopni Celsjusza.
A co z zapowiadanymi przez IMGW roztopami? W niedzielnym komunikacie nawiązano do sytuacji z 1982 roku, kiedy przy podobnych prognozach miała miejsce katastrofalna powódź.
- Ten scenariusz nie musi się powtórzyć, a większe ryzyko takich zjawisk będzie w zachodniej części kraju, gdzie wzrost temperatury będzie bardziej wyraźny. W województwie lubelskim powinno to następować w wolniejszym tempie i proces topnienia pokrywy śnieżnej nie musi być aż tak szybki.
Czy możemy zatem próbować przewidzieć, kiedy skończy się zima?
- To nie jest tak, że nagle zrobi się kilkanaście stopni na plusie. Zwykle większe ocieplenie może być odczuwalne dopiero po całkowitym stopnieniu pokrywy śnieżnej. Ale z twardymi stwierdzeniami o początku termicznej wiosny należy się powstrzymać do końca marca. Po okresie przewidywanej odwilży wciąż będzie określone prawdopodobieństwo wystąpienia opadów śniegu czy ujemnej temperatury, choć niekoniecznie muszą to być dwudziestostopniowe mrozy.