Pięciu mieszkańców Lublina notorycznie oblewało się wrzątkiem. Ubezpieczycielom zgłaszali, że do wypadków dochodziło podczas gotowania. Wszyscy dostali odszkodowania: od kilku do ponad 100 tysięcy zł.
Rekordzista to były przedsiębiorca, Waldemar F. Wykupił 12 polis ubezpieczeniowych i według śledczych wyłudził ponad 100 tys. zł. Oskarżono go również o próbę wyłudzenia kolejnych 250 tys. zł. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
- Ubezpieczałem się, bo prowadzę aktywny tryb życia i często ulegam urazom. A kiedy nie pracuję, nie zarabiam - wyjaśniał przed sądem. - Poza tym często podróżuję służbowo do Egiptu, gdzie jest napięta sytuacja. Można tam stracić zdrowie lub życie.
Waldemar F. miał ulec wypadkowi we wrześniu 2010. Jak twierdzi zaprosił wówczas znajomych na wspólne oglądanie filmu z wesela. Dzień wcześniej gotował dla gości rosół. - Kiedy przestawiałem garnek, rosół wylał się na brzuch, spodenki, nogi i podłogę - opowiada Waldemar F. - Wskoczyłem do wanny, by ochłodzić oparzone miejsca zimną wodą.
Biegli powołani w sprawie "poparzonych” dostrzegli kilka prawidłowości. Do wypadków dochodziło w bardzo podobnych okolicznościach. Poparzenia obejmowały zwykle ręce, brzuch i nogi. Zawsze jednak wrzątek omijał genitalia.
- Wydaje się to niemożliwe, gdyż ciecz spływa pionowo - ocenił biegły w swojej opinii. - Płyn powinien również nasączyć bieliznę, która wywołałaby jeszcze mocniejsze poparzenia.
- Rosół gotowałem w żeglarskich spodenkach z membraną. Można powiedzieć, że są wodoodporne - tłumaczył w sądzie Waldemar F.
Biegli dopatrzyli się u oskarżonych poziomych śladów po oparzeniach. Uznali że, mogli leżeć np. z mokrym ręcznikiem na kroczu, gdy ktoś polewał ich gorącą wodą. Według medyków nie był to ani rosół, ani galareta. To tłuste substancje, wrzące w temperaturze od 200 do 250 stopni Celsjusza. Spowodowałyby więc mocniejsze poparzenia.
- Tłuszcz z rosołu wybierałem łyżką. W domu nie preferujemy tłustego jedzenia - kontrował przed sądem Waldemar F.
25-letni Stefan T., zaopatrzeniowiec w jednej z lubelskich firm budowlanych, dostał blisko 11 tys. zł odszkodowania. Adam S. zainkasował ponad 7,3 tys. zł. Z kolei Rafał W. - 77 tys. zł. i próbował wyłudzić milion.
- To żadne pieniądze, bo życie jest dla mnie bezcenne - przekonywał w sądzie. - Ubezpieczałem się, bo wyczynowo startuję w zawodach quadów, enduro oraz w stuncie motocyklowym.
Na ławie oskarżonych zasiadła również Lilianna T. Kobieta odpowiada za wyłudzenie 130 zł odszkodowania za meble, które podczas wypadku z rosołem miał zniszczyć Rafał W. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.