Leszek Gruza, sędzia z Gliwic, ma poważne kłopoty. Wczoraj do skóry dobrał mu się lubelski sąd. W grudniu Gruza orzekł, że właściciele hali targowej w Katowicach nie mają obowiązku odśnieżania dachu. Miesiąc później hala runęła. Zginęło
65 osób.
A potem lubelski sąd nakazał rozpoczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego Gruzy.
W 2001 roku zalegający śnieg uszkodził część hali w Katowicach. Właściciel, firma Międzynarodowe Targi Katowickie, wystąpił do towarzystwa ubezpieczeniowego STU Ergo Hestia o odszkodowanie za uszkodzony dach. Sprawę rozpatrywał sędzia Gruza. Targi nie zaprzeczały, że miały obowiązek usunięcia śniegu z dachu i tego nie zrobiły. Ich zdaniem nie to było jednak powodem uszkodzenia konstrukcji.
Sędzia Gruza powołał biegłego. Zapytał go, czy przepisy nakazują właścicielowi budynku usuwanie śniegu z dachu. Biegły odpowiedział, że ani prawo, ani normy zwyczajowe takiego obowiązku nie nakładają. Sędzia zgodził się z tym stanowiskiem i powtórzył je w uzasadnieniu wyroku. W grudniu ub. roku nakazał zapłacić Hestii za naprawę dachu.
A pod koniec stycznia w katowickiej hali doszło do tragedii. Pod zawalonym dachem zginęło 65 uczestników wystawy gołębi. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, uznał wyrok gliwickiego sądu w sprawie odśnieżania hali za skandaliczny. Wystąpił do rzecznika odpowiedzialności dyscyplinarnej Sądu Apelacyjnego w Katowicach, o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego Gruzy. Rzeczniczka odmówiła. Wtedy minister odwołał się do sądu dyscyplinarnego. Sprawa trafiła do Lublina. Sędziowie uznali racje ministra Ziobry.
- Sąd gliwicki nie powinien w ogóle pytać, czy prawo nakłada obowiązek odśnieżania dachów - uzasadniał sędzia Grzywaczewski. - Obie strony tego nie kwestionowały.
Błąd sędziego Gruzy polegał też na tym, że zapytał biegłego o interpretację prawa. Takie kompetencje ma tylko sąd.