Wiceminister Jan Kanthak oraz członek zarządu województwa Bartłomiej Bałaban stawiają władzom MOSiR-u szereg zarzutów dotyczących funkcjonowania miejskiej spółki. Chodzi m.in. o kamery w szatniach i organizację meczów Motoru. Obecny na konferencji wiceprezes Krzysztof Komorski ocenił ich występ jako "inicjatywę czysto polityczną".
W sobotę politycy Solidarnej Polski zorganizowali przed Areną Lublin konferencję prasową "w sprawie złego zarządzania oraz funkcjonowania Miejskiego Ośrodku Sportu i Rekreacji w Lublinie".
Seria zarzutów wobec władz MOSiR-u
Zaczęło się od kwestii trenera Motoru Lublin Gonçalo Feio, który krytycznie wypowiada się o prezesie klubu Pawle Tomczyku. Wiceminister przypomniał kontrowersje wokół organizacji jednego z meczów sparingowych (nieodśnieżenie płyty stadionu) oraz problemy organizacyjne podczas ostatniego meczu z Rakowem Częstochowa. Jego zdaniem część kibiców weszła na stadion dopiero w 10-15 minucie spotkania.
– Motor Lublin jest flagowym klubem piłkarskim na Lubelszczyźnie, dlatego apelujemy do prezydenta Krzysztofa Żuka, by zajął się mediacją i spróbował rozwiązać ten ognisty konflikt między trenerem a prezesem klubu – mówił Jan Kanthak.
Z kolei Bartłomiej Bałaban opowiedział o regulaminie Aqua Lublin, gdzie widnieje zapis o zgodzie na użyczenie wizerunku do promowania miasta. To oznacza, że każda osoba, która korzysta z kompleksu, może znaleźć się na materiałach promocyjnych.
– Złożymy skargę do Urzędu Ochrony Danych Osobowych na ten zapis. Wchodząc do Aqua Lublin razem z córkami, nie zgadzam się na to, aby wizerunek mój i moich dzieci był wykorzystywany do promocji tego obiektu – zapowiedział członek zarządu województwa.
Bałaban przywołał też sprawę sprzed dwóch lat, a mianowicie kamer, które są zainstalowane w szatniach. Samorządowiec nie ma pewności, że monitoring nie obejmuje osób przebierających się w szatni. – Nie powinny się tam znajdować – dodał.
Politykom Solidarnej Polski nie podobają się też ceny biletów za pobyt na basenie oraz stan techniczny obiektu. Bałaban pokazywał zdjęcia zniszczonych pryszniców oraz toalet. Nie wiadomo jednak kiedy zostały one zrobione.
Komorski do Kanthaka: pan się nie przygotował
Konferencji przysłuchiwał się Krzysztof Komorski, radny sejmiku województwa lubelskiego z ramienia PO i jednocześnie wiceprezes MOSiR. – Rozpatruję inicjatywę panów w kategoriach czysto politycznych. Mamy spadochroniarza z Gdańska, który udaje, że jest z Lublina – zaznaczył na wstępie Krzysztof Komorski.
Radnemu natychmiast zaczął przeszkadzać Jan Kanthak, który stwierdził, że był to atak ad personam. – Właśnie pan pokazuje, jak pan jest zdolny do wymiany argumentów. Jak pan mówił, byłem cicho, a pan nie wytrzymuje ciśnienia – kontynuował wiceprezes MOSiR.
Komorski zarzucił politykom prawicy nieprzygotowanie się do spotkania z dziennikarzami.
– Zna pan wynik finansowy MOSiR-u z 2019 r.? Nie zna pan. Nie będę się nad panem znęcał. Wtedy strata wynosiła 8,4 mln zł. Wie pan, ile wynosiła strata rok później? Nie wie pan. 6,6 mln zł. Ile to jest 8,4 odjąć 6,6? To 1,8 mln zł. O tyle został poprawiony wynik finansowy. W kolejnych latach również. Dzisiaj strata została zredukowana do 3 mln zł – punktował radny.
Radny PO zgodził się, że każda podwyżka to "kara dla mieszkańca". – A wiecie, dlaczego te podwyżki zostały wprowadzone? Mamy inflację, a pan i pana koledzy zrobiliście komedianta z prezesa Narodowego Banku Polskiego. Pan i pana koledzy doprowadziliście do tego, że VAT na gaz wynosi 23 proc. a nie 5 proc. Wie pan, ile w zeszłym roku zapłaciliśmy za ogrzewanie Aqua Lublin? 3 mln zł. Wie pan, ile zapłacimy w tym roku? Prawie 13 mln zł. Nie ma się z czego śmiać, to tragedia – podkreślał Komorski.
Konferencja Zbigniewa Jakubasa
W kwestii problemów z wejściem na mecz z Rakowem Komorski przypomniał, że za organizację odpowiada klub, a nie MOSiR. Dodał też, że w poniedziałek jest konferencja Zbigniewa Jakubasa, podczas której odniesie się do konfliktu w klubie. Radny odpowiedział też na zarzut zainstalowania kamer w szatniach.
– Kamer w przebieralniach nie ma. Są tylko w szatni, aby można było zweryfikować, czy ktoś kogoś nie okrada. Ludzie zostawiają w szafkach cenne przedmioty, dokumenty i ubrania. Jeżeli odpowiednie służby się do nas zwrócą o nagrania, to musimy je mieć – tłumaczył wiceprezes spółki.
Co do regulaminu, to zdaniem Komorskiego, jest to typowy zapis, który znajduje się w podobnych obiektach na terenie Polski.