Zjednoczone siły ekologów w liczbie około 30 osób przeprowadziły dziś w Lublinie „Strajk dla ziemi”. Lubelska akcja była częścią pierwszego ogólnopolskiego protestu pod tą nazwą w sprawie ochrony planety. Ekolodzy protestowali na schodach lubelskiego ratusza.
W Lublinie położono akcent na dwie lokalne sprawy, najbardziej bulwersujące ekologów – budowę kopalni przez inwestorów z Australii, rozszerzeni pól wydobywczych LW Bogdanka i oczywiście kwestię zabudowy Górek Czechowskich w Lublinie.
Ta ostatnia różni dwie wiodące organizacje ekologiczne. Lubelski Alarm Smogowy nawoływał do bojkotu referendum. Zapowiedział podanie uchwały Rady Miasta Lublin w sprawie referendum do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, jako niezgodnej z prawem.
Natomiast Krzysztof Gorczyca z Towarzystwa dla Natury i Człowieka zaapelował o głosowanie na „nie” podczas referendum. Ekolodzy podnosili dobrze znane argumenty: zabudowa Górek Czechowskich będzie mieć fatalne skutki dla przewietrzenia Czechowa, Tatar i innych dzielnic Lublina, zagrożone siedliska chomika europejskiego.
Sporo uwagi ekolodzy poświęcili uchwale antysmogowej, której projekt jest w Sejmiku Województwa Lubelskiego.
– Mam nadzieję, że radnym nie zbraknie odwagi, aby przyjąć tę ambitną uchwałę – mówił Krzysztof Gorczyca.
Ekolodzy protestowali też przeciwko planom rozszerzania wyrobisk i budowy nowych kopalni węgla kamiennego w ramach Lubelskiego Zagłębia Węglowego. Szczególnie nie podoba im się projekt Balamary w Sawinie oraz rozszerzenie pól wydobywczych Bogdanki o pole Ostrów. Ich zdaniem wydobycie zmieni stosunki wodne, doprowadzając do dalszego stepowienia Lubelszczyzny oraz zabierze nieskażoną przyrodę.
– Wydobycie potrwa 25 lat, alej jego negatywne efekty będą odczuwać kolejne pokolenia – mówił Gorczyca.
Pikieta spod ratusza przeszła na plac Litewski, po drodze kolportując materiały informacyjne.