Nie można liczyć na znaczące zwiększenie częstotliwości kursowania komunikacji miejskiej od nowego roku akademickiego. Chociaż zauważalnie wzrosły wpływy ze sprzedaży biletów, to dotkliwie wzrosły koszty, głównie energii elektrycznej.
80 mln zł spodziewał się uzyskać w tym roku ze sprzedaży biletów Zarząd Transportu Miejskiego. Przez pół roku nie zdołał zebrać połowy tej kwoty, jedynie nieco ponad 27 mln zł, czyli niecałe 34 proc. Jest to i tak znacznie lepszy wynik od ubiegłorocznego. Wtedy również planowano 80 mln zł wpływów, w pół roku zebrano zaledwie 19 mln, a przez cały rok niecałe 45 mln zł.
– Nadal odczuwane są ekonomiczne skutki pandemii oraz trwającej wojny, jednak w ostatnim czasie zauważalny jest wzrost wpływów z biletów – ocenia Monika Fisz z Zarządu Transportu Miejskiego. – Proces powrotu pasażerów do komunikacji miejskiej przebiega długofalowo. Niemniej oceniamy sytuację jako stabilną z wyraźną tendencją wzrostową.
W lipcu bieżącego roku wpływy z biletów wyniosły 4,7 mln zł i były o połowę wyższe od tych z lipca ubiegłego roku (wtedy uzbierało się 3,1 mln zł). Tegoroczny sierpień też wypadł lepiej (4,8 mln zł wpływów), ale na tle zeszłorocznego (4,1 mln zł) nie widać już tak wielkiej różnicy.
Przypomnijmy, że w lipcu weszła w życie 11-procentowa podwyżka opłat za przejazdy komunikacją.
– Z pewnością zrekompensowała część kosztów, niemniej zwiększenie z wpływów ze sprzedaży to skutek wielu czynników – stwierdza Fisz.
Jednym z tych czynników jest fakt, że przybywa pasażerów, co widać w autobusach i trolejbusach. Liczba pasażerów ma się w pewnym stopniu przełożyć na zwiększenie liczby kursów od 1 października, czyli z początkiem roku akademickiego.
– Wrzesień jest czasem, w którym nasze służby monitorują napełnienia w pojazdach. Proces ten trwa, a decyzje w zakresie ewentualnych zmian od października będą podejmowane w ciągu kilku najbliższych dni – zapowiada rzeczniczka ZTM. – Z początkiem października można się spodziewać wzmocnienia obsady najważniejszych linii.
Nic nie wskazuje na to, by znacząco zwiększona została częstotliwość kursów, bo ZTM dławią rosnące koszty energii elektrycznej, oleju napędowego, olejów, smarów i części zamiennych.
– Należy się spodziewać, że wzrost kosztów może wynieść nawet ponad 20 proc. – ocenia Fisz, ale zastrzega, że jest to symulacja na podstawie danych z ośmiu miesięcy. – Audyt i bilans w MPK Lublin na początku przyszłego roku pokaże rzeczywiste koszty po 12 miesiącach. Tak więc rzeczywiste koszty mogą być jeszcze większe w zależności od sytuacji makroekonomicznej.