Zainwestowali ponad 500 tys. zł, ale mieszkań nie dostali. Nie są też w stanie odzyskać pieniędzy. Po naszej interwencji sytuacja dawnych klientów Antaru ma się zmienić.
Inwestycję przejęli klienci firmy, zakładając stowarzyszenie. Chcieli dokończyć budowę i ochronić mieszkania przed syndykiem. Udało się to w listopadzie 2010. Wtedy nadzór budowlany oficjalnie dopuścił budynek do użytku.
– Od wielu miesięcy staramy się podpisać akt notarialny i otrzymać mieszkania, ale stowarzyszenie nam to uniemożliwia – skarży się pan Mariusz, mąż pani Ewy. – Rozumiem, że chce je sprzedać i spłacić nimi długi, z którymi przejęło inwestycję.