Tysiąc ściennych kalendarzy ma pomóc alkoholikom w walce z nałogiem. To najnowszy pomysł lubelskiego Urzędu Miasta. – Na poszczególnych kartkach znajdzie się informacja o 10 krokach wychodzenia z nałogu – wyjaśnia Małgorzata Łobodzińska, miejski inspektor zdrowia i pomocy społecznej.
Do kogo trafią zamówione przez miasto kalendarze? – Do ośrodków terapii, grup anonimowych alkoholików i punktów konsultacyjnych. Czyli miejsc, do których przychodzą osoby uzależnione. Tak, by miały kontakt z tą informacją – dodaje Łobodzińska. Jaki to będzie kontakt? Co miesiąc na ścianie zobaczą kolejny odcinek opowieści o wychodzeniu z nałogu.
– Urząd tylko się ośmieszy, nic to nie da a pieniądze pójdą w błoto – mówi Barszcz. Wczoraj sprawdziliśmy w drukarniach. Kalendarze będą kosztować ok. 6,5 tys. złotych.
To nie pierwszy taki pomysł Ratusza na wydanie pieniędzy z Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Niedawno miasto kupiło 6100 różnych gadżetów: koszulki, smycze na klucze, kubki, parasole, kurtki, torby, portfele i breloczki. Znalazł się na nich skrót GPPiRPA, który według miejskich urzędników zniechęca do sięgania po alkohol. Do zastanowienia miały też skłaniać papierowe torebki z napisem „a mnie złości brak trzeźwości”. Sprzedawcy z lubelskich sklepów mieli w nie pakować klientom butelki z trunkami. Torby stały się hitem. Rozeszły się błyskawicznie. Ale jaki skutek odniosły? Tego urząd nie wie.
W sumie na antyalkoholowe gadżety w kasie miasta na ten rok znalazło się ponad 60 tys. złotych.