Przyszłość zespołu szkół dla niepełnosprawnej młodzieży jest pod znakiem zapytania. Zwrotu budynku żąda likwidator instytucji, do której gmach wcześniej należał. Sprawa jest w sądzie.
- Mamy uczniów niewidomych i słabo widzących, niesłyszących i słabo słyszących, z przewlekłymi i neurologicznymi chorobami, na wózkach, przy balkonikach - wylicza Barbara Białkowska, zastępca dyrektora Zespołu Szkół nr 3. Uczy się tam w sumie 250 dzieci. - To jedyna taka placówka w województwie. Byłoby wielką stratą, gdyby została bez budynku - dodaje.
- Tu jest nam dobrze. Są łazienki dla niepełnosprawnych i windy, dzięki którym można wjechać na każde piętro - mówi Tomasz Becker, jeden z uczniów. - Nie chcę, żeby szkoła się stąd przenosiła.
27 stycznia o dalszych losach placówki zdecyduje sąd. Zwrotu gmachu domaga się likwidator Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy (CZSP). I to CZSP w czasach PRL prowadził tę szkołę.
W 1989 r. związek zawarł z Kuratorium Oświaty porozumienie, które na 5 lat powierzyło kuratorowi prowadzenie placówki. W umowie był też zapis, że jeśli porozumienie nie zostanie wypowiedziane z rocznym wyprzedzeniem, będzie automatycznie przedłużone na następnych 5 lat.
- W międzyczasie weszła w życie reforma samorządowa i to miasto stało się organem prowadzącym szkołę - mówi Andrzej Wojewódzki, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta. - Niestety, wtedy ktoś niezbyt starannie dopełniał formalności - wyjaśnia Ryszard Wiechnik, dyrektor placówki.
Likwidator CZSP od kilku lat stara się o zwrot budynku. Przegrywał kolejne sprawy w sądzie, aż w następnej instancji sąd orzekł, że z przyczyn formalnych trzeba sprawę odesłać do ponownego rozpatrzenia.
- Na budowę składały się różne spółdzielnie, niekoniecznie podległe pod CZSP. Dlatego ten gmach nie należy się likwidatorowi - twierdzi Wiechnik. - Poza tym, gdyby nie my, z budynku zostałaby tylko kupka gruzu - dodaje. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat miasto zainwestowało w szkołę 3 mln złotych.
- Szczególnie żal byłoby doświadczonej kadry - mówi Białkowska. - Wszyscy nasi pracownicy muszą mieć specjalne kwalifikacje do pracy z uczniami o różnych rodzajach niepełnosprawności. Poza tym, z każdym rokiem trafia do nas coraz więcej uczniów. Gdzie mieliby się podziać? - martwi się dyrektor Wiechnik.
Z likwidatorem CZSP nie udało się nam wczoraj skontaktować.