Wyrzucony ze szkoły został Ukrainiec, który opublikował w sieci zdjęcie środkowego palca na tle Pomnika Walki i Męczeństwa na terenie byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku. W Powiatowym Centrum Edukacji Zawodowej w Świdniku Vlad K. uczył się warunkowo.
– Został naszym uczniem w trakcie roku szkolnego, po tym jak został usunięty ze szkoły w Dęblinie. Chodziło o sprawy dyscyplinarne – mówi Anna Goral, dyrektor PCEZ w Świdniku. – Zgłosił się do nas, bo jesteśmy jedną z nielicznych szkół, która kształci w zawodzie technik mechanik lotniczy. Na samym początku rozmawialiśmy z nim i jego ojcem, że zostaje przyjęty do nas warunkowo. Uprzedzaliśmy, że jakakolwiek wpadka spowoduje to, że nie będzie kontynuować nauki w naszej szkole. Można powiedzieć, że przez cały rok bardzo się pilnował, żeby nie było pretekstu do usunięcia go.
Klasę druga chłopak skończył z ocenami dopuszczającymi. – Wiem od wychowawczyni, że mniej więcej tydzień przed zakończeniem roku szkolnego wyjechał już na Ukrainę – dodaje Goral. – Prawdopodobnie stamtąd opublikował to zdjęcie na portalu społecznościowym.
Po publikacji w sieci wybuchła burza. Na portalu Wykop.pl pojawił się apel z prośbą o pomoc w odnalezieniu autora zdjęcia. Ukrainiec został szybko namierzony. 17-latek „przeprosił”. Stwierdził, że nie ma nic do Polaków. „Zdjęcie zrobiłem bo nie lubię Żydów” – oświadczył.
Dyrektorka PCEZ w Świdniku o całej sprawie dowiedziała się w niedzielę. –W szkole już go nie było. W poniedziałek napisałam do jego ojca emaila z informacją, że jego syn zostaje usunięty ze szkoły za skandaliczne zachowanie – mówi Goral.
Rodzice Vlada K. kontaktowali się ze szkołą. Przepraszali. Prosili, by dać chłopakowi jeszcze szansę. – Odpisałam, że ta sprawa nie podlega jakiekolwiek dyskusji – podkreśla Goral.
Sprawą Ukraińca zajmuje się też prokuratura, którą otrzymała w poniedziałek zawiadomienie od dwóch prywatnych osób. Będzie badana pod kątem znieważenia pomnika lub miejsca pochówku. Jeśli autor zdjęcia usłyszy zarzuty, będzie się musiał liczyć z karą grzywny, ograniczenia wolności lub nawet do 2 lat więzienia.