Jedni używali cebuli, inni przypominali sobie trudne chwile w swoim życiu, jeszcze inni oglądali smutne filmy na telefonach. Za 3 ml łez można zarobić 100 zł. Chętnych nie brakowało
Techniki były różne. Niektórzy używali cebuli, olejków albo mięty. Inni telefonów. - Puszczamy sobie spokojną muzykę i smutne filmy. Ważne jest także żeby nie mrugać - tłumaczy Adam Płodziński, który przyszedł z koleżankami.
Wczoraj ok. godz. 14 w skupie było już kilkanaście fiolek ze łzami. - Mieliśmy przypadek zdrady i wspomnień czyjejś śmierci w dzieciństwie. Były też osoby, które deklarowały, że przyjdą popłakać, bo mają dosyć wymuszonego uśmiechania się w pracy - mówi Łukasz Surowiec, współautor projektu artystycznego. Najwięcej udało się wypłakać 40 zł. Pomogła cebula. - Dla nas najbardziej wartościowe są łzy emocjonalne, ale nie zabraniamy używania wspomagaczy - mówi Surowiec.
Po południu w małym pomieszczeniu skupu ustawiła się kolejka. Do środka zaglądały też osoby przechodzące ulicą. - Jechałem z pracy na rowerze i zaciekawił mnie napis "Skup Łez”. Popatrzę, ale sobie odpuszczę. Nie potrafię płakać na zawołanie. Jaka właściwie idea temu przyświeca? - zastanawia się pan Łukasz.
Skup Łez to projekt artystyczny Alicji Rogalskiej i Łukasza Surowca, rezydentów Rewirów/Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie. Jak tłumaczą artyści, projekt bezpośrednio dotyczy zagadnienia pracy - jej braku i związanego z tym wykluczenia społeczno-ekonomicznego. Skup nawiązuje też do działalności lombardów, komisów, skupów złota czy też punktów kredytowych, których nie brakuje na ul. 1 Maja.
Co stanie się ze łzami? - Mamy nadzieję, że znajdą się w jakiejś kolekcji. Liczymy, że trafią np. do galerii i będzie można je oglądać - mówi Łukasz Surowiec.
Łzy można oddawać od poniedziałku do piątku w godz. 10-18. Autorzy projektu mają do wydania 5 tys. zł. Skup będzie czynny jeszcze tydzień, do 25 lipca. Chyba, że wcześniej uda się wydać całą sumę.