Ile wart jest stalowy szkielet, który od ponad 20 lat szpeci krajobraz Czubów? Z takim pytaniem niebawem zmierzy się rzeczoznawca wynajęty przez starostwo. Ma ocenić, czy za sprawą żelastwa grunty zyskały, czy też straciły na wartości.
Wcześniej Ratusz latami boksował się ze spółką mającą dokończyć halę rozpoczętą w połowie lat 80., której budowa szybko została przerwana.
Polsko-włoska spółka pojawiła się tu pod koniec lat 90., obiecała w określonym terminie dokończyć obiekt, ale słowa nie dotrzymała. Sądowa batalia miasta o rozwiązanie umowy trwała 6 lat. Pierwszy wyrok (korzystny dla miasta) zapadł w kwietniu ub. r., drugi (taki sam) w październiku. Wtedy spółka skapitulowała. - Nie wniosła skargi kasacyjnej - mówi Bobowska.
Ale miasto długo nie będzie się cieszyć odzyskanymi gruntami, bo już wkrótce będzie musiało oddać je byłym właścicielom. W Ratuszu nieoficjalnie przyznają, że właśnie taki będzie wynik trwającego w Starostwie Powiatowym postępowania w sprawie zwrotu działek. Dawnym właścicielom ziemia się należy, bo wywłaszczani byli pod rozbudowę osiedla. A ponieważ rozbudowa nie nastąpiła, mogą ziemię odzyskać o ile zwrócą odszkodowanie (zwaloryzowane), które dostali przy wywłaszczeniu.
Po co urzędnikom wycena tego żelastwa? Osoby odzyskujące nieruchomości są zobowiązane również do tego, by zapłacić za to, co na tych nieruchomościach zbudowano, a co powiększyło wartość gruntu. W tym przypadku na działkach powstał stalowy szkielet, choć trudno podejrzewać, że działki zyskały na wartości za sprawą nieprzydatnej do niczego konstrukcji.
Ale procedury to procedury i wszystko musi zostać określone czarno na białym. - W tym przypadku musi nastąpić ustalenie, czy w wyniku postawienia konstrukcji nastąpiła zmiana wartości nieruchomości i czy była to zmiana na plus, czy na minus - dodaje Kotarska.
Prawdopodobnie na terenach, na których planowano halę sportową, w przyszłości staną bloki.