Mężczyzna, który wyrzucił swoją dziewczynę przez okno, został skazany na 5 lat więzienia. Jarosław B. był oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Sąd uznał jednak, że nie chciał zabić kobiety.
Sprawę rozstrzygnął w czwartek Sąd Okręgowy w Lublinie. Jarosławowi B. groziło nawet dożywocie. Ostatecznie jednak został skazany jedynie za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd wymierzył mu za to karę 5 lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna musi również zapłacić pokrzywdzonej kobiecie 10 tys. zł. Nie może także zbliżać się do niej przez siedem lat.
Proces dotyczył wydarzeń, do których doszło latem 2018 r. w mieszkaniu przy ul. Młodzieżowej w Lublinie. Jarosław B. mieszkał tam razem ze swoją dziewczyną. Bywał wobec niej agresywny. Z akt sprawy wynika, że para często się kłóciła. Oboje nadużywali alkoholu i narkotyków. Podczas śledztwa Jarosław B. zapewniał, że nigdy nie uderzył swojej dziewczyny. Nie przyznawał się również do nadużywania alkoholu i narkotyków.
Śledczy dowiedli jednak, że feralnego dnia było inaczej. Zarówno Jarosław B., jak i jego dziewczyna byli pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych. Para spotkała się stacji benzynowej. Wypili tam kilka piw, po czym pojechali do mieszkania przy ul. Młodzieżowej.
Śledczy ustalili, że mężczyzna zaczął tam napastować swoją partnerkę. Miał ochotę na seks, ale kobieta nie chciała się na to zgodzić. Skarżyła się na złe samopoczucie. Pomimo tego Jarosław B. nalegał i próbował ją rozbierać. Doszło do kłótni.
Wreszcie dziewczyna ubrała się i postanowiła wyjść z mieszkania.
Śledczy ustalił, że Jarosław B. próbował zastąpić jej drogę. Doszło do szarpaniny, podczas której dziewczyna go uderzyła. Oboje stali przy otwartym oknie. Jarosław B. stracił panowanie nad sobą, chwycił swoją partnerkę i wypchnął ją przez okno. Kobieta upadła na trawnik, co najprawdopodobniej ocaliło jej życie. Doznała jednak poważnych obrażeń kręgosłupa.
Leżąc na trawniku, nie straciła przytomności. Powiedziała wezwanym na miejsce policjantom, co się stało. Mundurowi zatrzymali jej chłopaka. Jarosław B. przekonywał, że dziewczyna sama wypadła przez okno.
Sąd nie uwierzył w te wyjaśnienia. Uznał jednak, że mężczyzna nie chciał zabić swojej partnerki. Gdyby tak było, to według sądu Jarosław B. wyszedłby z mieszkania i dobił swoją ofiarę. Tak się jednak nie stało. Sąd zwrócił również uwagę, że zarówno Jarosław B. Jak i jego dziewczyna byli pod wpływem środków odurzających. Poza tym podczas procesu kobieta zmieniła swoje zeznania. Nie pamiętała dokładnie, dlaczego spadła z okna. Biegły był jednak przekonany, że została z niego wyrzucona. Świadczyć o tym miał fakt, że spadła w sporej odległości od budynku.
Wyrok nie jest prawomocny.