Sprawdziliśmy, jak działają przystankowe wyświetlacze. Wniosek: niewiele ma to wspólnego z oficjalną wersją przedstawianą przez urzędników
Ale nie wszystkie wozy mają czujniki GPS. Ze 198 pojazdów komunikacji miejskiej, które kursowały w czwartek po Lublinie nie miały ich 33 autobusy firm innych, niż MPK. Pozostałe, czyli 165 wozów MPK jeździło z czujnikami – zapewnia Zarząd Transportu Miejskiego.
Jak to ma działać? Jeśli zbliża się pojazd bez czujnika wyświetlacz pokazuje planową godzinę odjazdu. – Tę samą, która jest na rozkładzie papierowym – wyjaśnia Justyna Góźdź z ZTM. Jeśli nadjeżdża wóz z GPS, ma się pokazać komunikat "za (tu liczba) minut”.
Jak to działa naprawdę, sprawdzaliśmy około południa. Nie odkryliśmy ani jednego dowodu na łączność tablic z trolejbusami, pokazywały się tylko godziny z papierowego rozkładu.
System "głupiał” odczytując dane przyspieszonych kursów: autobus już odjechał, a wyświetlacz nadal pokazywał, że odjedzie "za 2 min”. To nie wszystko. Przystanek przy Zana obok targu o 11.57 informował, ile czasu zostało do odjazdu części kursów. Minutę później już nie. Kwadrans później przystanek przy Wileńskiej pokazywał tylko planowe godziny kursów.
Ale zdaniem ZTM testowany system pracuje dobrze. – Nie odnotowaliśmy żadnych większych problemów z jego działaniem – twierdzi Góźdź.
Urzędnicy z góry zakładają, że wszystko jest dobrze. Nawet, jeśli na przystanku przy Nadbystrzyckiej jedna tablica działa, a druga ma problemy i co sekundę na przemian gaśnie i się zapala ZTM tłumaczy, że… "wyświetlacze raz są włączane i wyłączane, by sprawdzić poprawność pobieranych informacji”.