Izabella Sierakowska i Grzegorz Kurczuk znowu razem? SLD namawia SdPl do wspólnego startu w wyborach samorządowych. W Lublinie partyjne doły są za.
SdPl powstała po tym, jak Marek Borowski wraz z grupą posłów wystąpili z SLD. Partie tak bardzo się pokłóciły,
że o żadnej współpracy nie mogło być mowy. Liderzy socjaldemokracji zarzucali swoim kolegom z SLD, że rządząc Polską dopuścili do rozprzestrzenienia się korupcji, tolerowali afery z udziałem swoich ludzi, co doprowadziło partię do ruiny. Na Lubelszczyźnie konflikt zaognił się wokół liderów obu ugrupowań: Izabelli Sierakowskiej i Grzegorza Kurczuka. Tym bardziej że Sierakowska nie zostawiła na stylu rządów partii Kurczuka i na nim samym suchej nitki.
Teraz, rok przed wyborami samorządowymi, skłócone partie łagodzą swoje poglądy. Centrala SLD jest bardzo zainteresowana współpraca z ugrupowaniem Borowskiego. – Uważam, że wspólny start w wyborach samorządowych to bardzo dobry pomysł – ocenia Piotr Zawrotniak, szef SLD w Lublinie. – Znamy się od lat, mamy takie same poglądy. Możemy tworzyć jedną listę. Pod warunkiem że nie będziemy wracać do przeszłości, a jedynie działać na rzecz regionu.
Lubelski sojusz rozważa dwie możliwości: stworzenie lewicowych list koalicyjnych albo utworzenie wspólnej listy pod banderą SLD. Ale na to nie zgadzają się „Borówki”. Sierakowska nie wyobraża sobie powrotu do SLD. – To niemożliwe – ucina. Dodaje, że wybory samorządowe i praca w samorządach rządzą się jednak innymi prawami niż parlament. – Dlatego nie mówimy „nie”. Możemy stworzyć wspólne listy, choćby pod nazwą „Lewica dla Lublina” albo „Lewica dla Lubelszczyzny”.
Obie partie nie wykluczają też, że wystawią wspólnego kandydata na prezydenta Lublina. I niewykluczone,
że będzie nim Sierakowska. – Jeśli listy będą koalicyjne, a nie pod szyldem SLD, to ta kandydatura jest przez nas do zaakceptowania – deklaruje Zawrotniak.
Sierakowska ma na Lubelszczyźnie wciąż duży elektorat. Choć do Sejmu się nie dostała, to jej wynik – ponad
12 tysięcy głosów – był jednym z lepszych w województwie.